Rudolf Steiner c.d.:
"Był to obraz odbywającej się we wnętrzu człowieka walki Archanioła Michała ze
Smokiem, jaki w osiemnastym stuleciu nosiło w sobie jeszcze wielu ludzi.
Jednocześnie był to obraz - właśnie w ówczesnych czasach wielu ludziom był on bardzo
bliski - jak człowiek z pomocą tego co "wyższe" pokonuje w sobie to, co "niższe",
jak potrzebuje siły Archanioła Michała dla własnego życia. Widzicie, drodzy
przyjaciele, rozum dostrzega teorię Kanta-Laplace'a, widzi pramgławicę Kanta
Laplace'a, być może spiralną mgławicę; z niej formują się planety, pozwalając w
środku pojawić się Słońcu; na jednej z planet powstaje stopniowo królestwo natury,
powstaje człowiek. A gdy patrzy się w przyszłość, to wszystko ponownie przechodzi w
wielkie cmentarzysko natury. Rozum nie potrafi już inaczej o tym myśleć. A ponieważ
temu rozumowi dajemy coraz większą przewagę w ludzkim poznaniu, dlatego też będzie
to coraz bardziej powszechne. Jednak u tych wszystkich ludzi, o których dzisiaj
mówiłem, działa, jeśli można tak powiedzieć, oko duszy. Rozumem może się człowiek
odizolować od świata, gdyż każdy ma swoją własną głowę, a w niej własne myśli. W
duszy jest to niemożliwe, gdyż nie jest ona związana z głową, lecz z rytmicznym
organizmem człowieka. Powietrza, które mam teraz w sobie, nie miałem jeszcze przed
chwilą, było to jeszcze wspólne powietrze, a kiedy je znowu wypuszczę, ponownie
będzie wspólnym powietrzem. Tylko głowa izoluje człowieka, tylko głowa czyni go
samotnikiem na ziemi. Nawet w odniesieniu do swoich narządów - które stanowią
fizyczną organizację jego duszy - człowiek nie jest odizolowany od świata; tą sferą
należy do całego kosmosu, stanowi tylko część kosmosu. Jednak dusza przestaje
stopniowo "widzieć", a jedynie głowa widzi. Ale głowa rozwija tylko intelekt,
izoluje człowieka. Kiedy człowiek widział jeszcze duszą, nie dostrzegał w kosmosie
abstrakcyjnych myśli, które trzeba interpretować, wyjaśniać, widział tam jeszcze
wspaniałe obrazy, jak właśnie obraz walki Archanioła Michała ze Smokiem. Widział
wtedy, co żyje w jego własnej naturze i istocie, widział coś, co wykształciło się ze
świata, z kosmosu, w sposób, który Wam dzisiaj opisałem. Widział wtedy - jak żywą -
walkę Archanioła Michała we wnętrzu człowieka, która przeszła z zewnętrznej walki w
kosmosie. Widział wtedy antropozofię rozwijającą się z kosmozofii. I zawsze, kiedy
kierujemy się do jakiegoś dawnego poglądu na świat, przechodzimy od abstrakcyjnych
myśli, które są dla nas zimne i suche, od których intelektualizmu przechodzą nas
ciarki, do obrazów, których jednym z najpotężniejszych jest obraz Archanioła Michała
walczącego ze Smokiem, Archanioła, który najpierw strącił Smoka na ziemię, gdzie
następnie Smok - jeśli mogę tak powiedzieć - mógł zdobyć swoją "ludzką twierdzę". A
potem Archanioł Michał stał się pogromcą Smoka w człowieku w opisany wyżej sposób.
W obrazie, który przedstawiałem przed Waszą duszą, Archanioł Michał jest kosmicznie
poza człowiekiem, z tyłu; a w człowieku żyje jego eteryczne odbicie, które prowadzi
właściwą walkę, przez co człowiek może w tej walce stopniowo stać się wolny, gdyż to
nie Archanioł Michał prowadzi walkę, lecz ludzkie oddanie i przywołane przez nie
odbicie Archanioła Michała. W kosmicznym Archaniele pozostaje wciąż żywe jestestwo,
które realizowało pierwotną kosmiczną walkę ze Smokiem i do którego człowiek może
zwrócić swój wzrok. Oczywiście, nie tylko na ziemi były te wydarzenia. Wydarzenia,
które miały miejsce na ziemi, są w gruncie rzeczy niezrozumiałe dla człowieka, jeśli
nie może ich oglądać jako obrazów zdarzeń, które dzieją się w świecie nadzmysłowym,
jeśli nie może widzieć w świecie nadzmysłowym ich przyczyn. Nie tak dawno przed
naszymi czasami miał już miejsce w królestwie nadzmysłowym czyn Archanioła Michała.
Czyn, który chciałbym opisać w sposób, którym dzisiaj gardzi się jako
"antropomorficznym". Ale jak mam Wam to opowiedzieć, jeżeli używam ludzkich słów do
tego, co rozegrało się w świecie nadzmysłowym!
Czasy, kiedy to Archanioł Michał strącił Smoka na ziemię, trzeba opisać jako
odległą, poprzedzającą człowieka epokę. Potem jednak pojawił się na ziemi człowiek.
Pomyślcie teraz o tym, co opisywałem, że ta walka coraz bardziej przechodzi do
wnętrza. Właśnie pod koniec dziewiętnastego wieku Archanioł Michał mógł powiedzieć:
teraz ten obraz zagęścił się w człowieku do tego stopnia, że człowiek będzie mógł go
strzec wewnętrznie, teraz będzie mógł odczuć w swojej duszy pogromcę Smoka,
przynajmniej w obrazie. Trzecia część dziewiętnastego stulecia przedstawia w rozwoju
ludzkości naprawdę coś wyjątkowo ważnego. W dawnych czasach obraz Archanioła Michała
był w człowieku bardzo subtelny; zagęszczał się coraz bardziej, a w trzeciej części
dziewiętnastego stulecia stała się rzecz szczególna. W dawniejszych czasach ten
niewidzialny, ponadzmysłowy Smok był silny, działał w pożądaniach oraz instynktach,
w zachciankach i zwierzęcych pragnieniach człowieka. Dla zwykłej świadomości
pozostawał podzmysłowy, żył w zwierzęcości człowieka. Jednak żył tam, wyżywał się -
czynił człowieka coraz mniej ludzkim, człowiek stawał się pod jego wpływem coraz
bardziej "podludzki"; żył w tym wszystkim, co ludzi ściągało w dół. Archanioł Michał
wciąż ingerował w ludzką naturę, aby człowiek za bardzo nie upadł. Jednak w trzeciej
części dziewiętnastego wieku obraz Archanioła Michała stał się w człowieku na tyle
silny, że zależało to już niejako tylko od dobrej woli człowieka, żeby sięgając
uczuciem wzwyż, świadomie wznieść się ku obrazowi Archanioła Michała, ażeby z jednej
strony - jak w mrocznym przeżyciu uczucia - ukazywał mu się obraz Smoka; a wtedy po
drugiej stronie - w duchowym oglądzie, a jednak już w zwykłej świadomości - mogła
stać przed wzrokiem jego duszy właśnie świetlista postać Archanioła Michała. W ten
sposób mogła pojawiać się przed człowiekiem treść duszy: oto działa we mnie siła
Smoka, która chce mnie ściągnąć w dół; nie widzę jej, jednak czuję ją jako coś, co
chce mnie sprowadzić poniżej człowieczeństwa. Widzę jednak w duchu świetlistego
Anioła, którego kosmicznym zadaniem było zawsze pokonanie Smoka. Koncentruję swoją
duszę na tej świetlistej postaci, pozwalam wpływać jego światłu w moją duszę. A
wtedy dusza, niosąc w sobie siłę Archanioła Michała, staje się tak rozjaśniona i
ogrzana, że człowiek z wolnego wyboru jest w stanie, dzięki związaniu się z
Archaniołem Michałem, pokonać siłę Smoka w swojej niższej naturze.
Gdyby w szerokich kręgach była dobra wola, aby takie wyobrażenie podnieść do pewnej
siły religijności i odcisnąć w każdej duszy, to nie mielibyśmy dzisiaj tak
nieprzekonywujących, bezbarwnych idei, wkraczających jako reformujące myśli itp.,
jakie wszędzie możemy obecnie znaleźć, lecz coś, co ponownie może ogarnąć
wewnętrznie całego człowieka, gdyż coś takiego może się zapisać w żywej duszy
ludzkiej, w każdej żywej duszy, która w okamgnieniu, gdy tylko to rzeczywiście
ożyje, może nawiązać również żywy związek z całym kosmosem. A wtedy każda świetlista
myśl Archanioła Michała stałaby się zapowiedzią ponownego wznoszenia się człowieka
do świata ponadzmysłowego. Ogląd w sensie wiedzy zostałby przeniknięty wewnętrznie
religijnością, mógłby pogłębić się religijnie. Człowiek byłby przez to przygotowany
do świąt rocznych - których zrozumienie jeszcze mu migocze jako pozostałość dawnych
czasów, jednak w niewielkim stopniu - aby każde święto obchodzić z pełną
świadomością, również to, które w kalendarzu jest pod koniec września, na początku
jesieni - święto Archanioła Michała. Będzie to miało pewne znaczenie dopiero wtedy,
gdy będziemy w stanie wywołać w duszy taki żywy ogląd. Jeśli będziemy w stanie
odczuć to w żywy sposób, aby uczynić to instynktownym społecznym impulsem obecnych
czasów, to święto Archanioła Michała - ponieważ impulsy przychodzą tu bezpośrednio z
duchowości - będzie dostrzegane jako ukoronowanie, jako właściwy początek impulsu,
którego potrzebujemy, jeśli pragniemy wydobyć się z dzisiejszego upadku, by do całej
mowy o ideałach dodać to, co nie będzie ideałem wynikającym z ludzkiej głowy lub
piersi, lecz ideałem wypowiedzianym przez kosmos. Kiedy drzewa tracą swoje liście, a
kwiaty dojrzewają i owocują, gdy natura zsyła nam pierwszy mróz i przygotowuje się
do zimowego obumierania, wtedy możemy odczuć - podobnie jak wraz z nadchodzącą
wiosną odczuwamy święto Wielkanocy - nadchodzącą duchowość, z którą człowiek
powinien się połączyć. A wtedy jako mieszkańcy kosmosu będziemy mogli przyjmować w
życie impulsy, które - ponieważ nie są abstrakcyjnymi myślami - nie pozostaną bez
oddziaływania, lecz będą bezpośrednio ukazywać swoje działanie. Treść duszy zacznie
żyć dopiero wtedy, gdy w naszej duszy będziemy mogli rozwinąć impulsy z kosmosu."
KONIEC.
środa, 25 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Trzeba by rzec - nie jest to popularno-naukowe :) bardzo trudne teksty, wymagające skupienia! W dzisiejszych czasach zabiegania i ogólnego małego zrozumienia potrzeb duchowych człowieka - kroczące na granicy możliwości percepcyjnych.
Święta prawda FisHaa, ale...
Dlatego zamieściłem aż 2 wstępy mojego autorstwa wcześniej. Mnie Steiner zachwyca i fascynuje. Myślę, że warto czasami wiedzieć, że ktoś taki żył w XIX w. i że jego wypowiedzi ktoś analizuje bardzo rozważnie i dokładnie w XXI w.. :) Naprawdę warto!
Szanowny Panie,
bardzo proszę o uprzejme podanie mi tytułu oryginalnego wydania opublikowanego na Pańskiej witrynie tekstu R.Steinera; zatem tytułu tomu Gesamte Ausgabe Steinera lub tylko numeru tego tomu, który zawiera ów spolszczony tu tekst. Jeśli to możliwe - też proszę o podanie miejsca i daty wykładu z tym tekstem.
Przy okazji dziękuję za interesującą lekturę Pańskiej witryny,
M.Książek
architekturaorganiczna@tlen.pl
Witam Sz. P., P. M. Książek. Z reguły nie udzielam takich informacji, gdyż są dla mnie mało istotne. Ciekawsze jest dla mnie to, skąd R. Steiner to wszystko wiedział, pewnie też czytał książkę, litera po literze, słowo po słowie otaczającego nas Wszechświata. Z tego co wiem tekst niemiecki ma tytuł "Die Anthroposophie und das menschliche Gemüt". Wykład był wygłoszony 27.IX-1.X.1923 r. w Wiedniu. Tom GA 223.
Pozdrawiam i zachęcam do kupienia i czytania wszystkich książek R. S., jest ich sporo na polskim rynku i to w polskim tłumaczeniu.
Jednocześnie chciałbym zapytać, czy taka odpowiedź zachęci Pana do czytania R. Steinera?
Prześlij komentarz