wtorek, 17 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. V




Rudolf Steiner c.d.:
"I wtedy powstała ziemia, a wraz z nią człowiek, który miał się stać jakby podwójną
postacią. Pewną częścią swojej istoty, związaną z duszą i duchem, powinien tkwić w
górze w tym, co nazywamy niebiańskim, nadzmysłowym światem, a inną częścią swojej
istoty, fizyczno-eteryczną częścią, powinien należeć do tej natury, która powstała
jako natura ziemska, jako nowe ciało niebieskie, na które przeniesiony został ten
zbuntowany duch, przeciwnik. Tam musiał powstać człowiek. Był on jestestwem, które
należy do tego świata zgodnie z pierwotną boską wolą leżącą u podstaw całości.
Człowiek przynależy do ziemi; Smok nie należy do ziemi, lecz został na nią
przeniesiony.
A teraz pomyślcie, co człowiek, w trakcie swojego procesu powstawania wraz z
rozwojem ziemi, zastał na niej. Zastał to, co rozwinęło się z wcześniejszych
królestw natury jako zewnętrzna przyroda, co następnie przyjęło tendencję, która
dzisiaj osiąga swoje apogeum w królestwie mineralnym, roślinnym oraz zwierzęcym, aż
po fizyczną ludzką postać. To właśnie zastał. Innymi słowy to, co zwykliśmy nazywać
naturą istniejącą poza człowiekiem. Czym była ta istniejąca poza człowiekiem natura?
Była i jest jeszcze do dzisiaj kontynuacją tego, co było założone przez najwyższe
moce w ciągłych planach rozwoju świata. Dlatego człowiek, gdy przeżyje to w swojej
duszy, powinien wpatrywać się w zewnętrzną naturę, powinien dostrzegać w minerałach
to wszystko, co związane jest ze światem mineralnym, formy krystaliczne, góry,
chmury i inne formy, a wtedy widzi zewnętrzną naturę w jej niejako powinien
dostrzegać wspaniałe martwej, pozbawionej życia formie. Ale patrzy na nią jak na
coś, co mimo tego, że pozbawione jest życia, wyłonił z siebie wcześniejszy boski
świat; tak jak ludzkie zwłoki - jednak w innym znaczeniu - wyłonione zostają przez
śmierć z żywego człowieka. Widok ludzkich zwłok nie sprawia początkowo żadnego
pozytywnego wrażenia na człowieku, jednak to, co powstało w królestwie mineralnym i
stanowi w pewnym sensie boskie zwłoki, ale na wyższym poziomie, powinno być
postrzegane przez człowieka jako coś, co swoją formą, postacią odzwierciedla
początkową bezpostaciową żywą boskość. A to, co zostało później wytworzone jako
wyższe królestwo natury, będzie postrzegane jako dalsze odzwierciedlenie tego, co
początkowo było bezpostaciową boskością. Człowiek powinien tak patrzeć na całą
naturę i odczuwać, że ta istniejąca poza nim natura jest niejako odzwierciedleniem
boskości w świecie. Ostatecznie jest to również to, co natura powinna dać ludzkiej
duszy. Człowiek powinien być w stanie - w sposób naiwny, bez jakiejkolwiek
spekulacji - przy spojrzeniu na tę czy inną istotowość natury, odczuwać radość,
sympatię, być może wewnętrzny krzyk radości, wewnętrzny entuzjazm wobec formowania,
wobec kiełkowania i kwitnienia w naturze. A wtedy ze względu na to, czego sobie nie
uświadamia do końca przy tym krzyku, w tym entuzjazmie, przy tej przelewającej się
radości z natury, powinno w jego podłożu żyć właściwie odczucie, że w całej swojej
duszy czuje się tak bliski naturze, iż może sobie powiedzieć, nawet gdyby doszło to
do jego świadomości w sposób stłumiony: wyłonili to z siebie bogowie, jako swoje
odbicie w świecie, ci sami bogowie, od których pochodzi moja dusza, od których
przychodzę inną drogą. I właściwie cała wewnętrzna radość z natury, wszystko, co
przychodzi do nas jako uwalniające nas uczucie, gdy przeżywamy w sposób żywy
świeżość natury, wszystko to powinno prowadzić do tego, aby dusza ludzka czuła się
spokrewniona z tym, co na zewnątrz w naturze żyje jako odbicie boskości.





















Ale człowiek rozwija się w ten sposób, że bierze naturę w siebie - przyjmuje ją w
siebie przez odżywianie, przez oddychanie. Bierze ją w siebie również - w sposób
duchowy - przez to, że przyjmuje naturę swoimi zmysłami, że ją postrzega. A zatem
przyjmuje ją w siebie w potrójny sposób: odżywiając się, oddychając powietrzem i
postrzegając zmysłami. Właśnie przez to człowiek jest istotą podwójną. W swojej
istocie duszy i ducha pokrewny jest jestestwom wyższych hierarchii, ale pewną część
swojej istoty musi ukształtować z tego, co istnieje na zewnątrz jako natura. To
przyjmuje w siebie. A kiedy zostaje ona przyjęta jako pożywienie, jako oddychanie, a
także w subtelny, eteryczny sposób w procesie postrzegania, to w człowieku
kontynuowane są procesy, które widzi się na zewnątrz w naturze. Żyje to w człowieku
jako instynkt, jako popęd, jako zwierzęca rozkosz, jako wszystko to, co z głębi
ludzkiej natury wznosi się w człowieku jako zwierzęcość. Rozważmy to w sposób
prawidłowy: oto na zewnątrz mamy pięknie ukształtowane kryształy, mineralną masę,
która spiętrza się w gigantyczne góry, masę mineralną, która rozlewa się po ziemi w
wodzie w najróżnorodniejszy sposób; na wyższym poziomie ukształtowania mamy przed
sobą rosnącą substancję roślinną, mamy najróżnorodniejsze postacie zwierząt, mamy
tam również fizyczną ludzką postać. Wszystko, co żyje tam na zewnątrz, jest
odzwierciedleniem boskości; wszystko to stoi w pięknej naiwnej niewinności przed
ludzką duszą, gdyż odzwierciedla właśnie boskość i w gruncie rzeczy jest niczym
innym, jak czystym jej odzwierciedleniem. Trzeba tylko to odzwierciedlenie
zrozumieć. Człowiek nie może tego pojąć swoim intelektem; może to zrozumieć właśnie
poprzez swoją duszę.
Jeśli rozumie to swoją duszą w sposób prawidłowy - a w dawnych czasach, o których
teraz mówię, rozumiał to swoją duszą - widzi to jako odbicie boskości. A gdy
rozważa, co w zewnętrznej naturze żyje w substancjach różnych soli, co żyje w
roślinach i w zwierzęcych składnikach, które następnie wnikają do jego własnego
ciała, i obserwuje, co wyrasta z niewinnej zieleni roślin i co jeszcze w naiwny
sposób istnieje zmysłowo w ciałach zwierząt... to rozważa, patrząc na swoje wnętrze,
jak unosi się to w nim jako popędy, jako zmysłowe pragnienia, jako zwierzęce
instynkty:
widzi, co czyni w nim natura."



cdn.

Brak komentarzy: