poniedziałek, 17 listopada 2008

Heksagon z Saturna...

27 lat temu naukowców z całego świata niezmiernie zaskoczył widok sześciokątnej chmury na Saturnie. Zdjęcia obiektu dostarczyły sondy Voyager 1 i Voyager 2. Naukowcy nie potrafili wtedy nic powiedzieć na temat przyczyn tak niesamowitego zjawiska. Co więcej nadal nie potrafią wyjaśnić natury zjawiska, zwłaszcza po ostatnich zdjęciach, które dostarczyła sonda Cassini. Zdjęcia wskazują na trwałość struktury wszak minęło już ponad ćwierć wieku...

Zdjęcia tajemniczej struktury dostarczone
przez sondę Voyager.


Przelatująca w pobliżu Saturna sonda Cassini dostarczyła nowe zdjęcia północnego bieguna tej planety. Okazuje się, że sześciokąt stworzony z chmur, mimo 27 lat, istnieje nadal.
Sonda Cassini przesłała na Ziemię zdumiewające zdjęcia z Saturna. Okazuje się, że na jednym z biegunów tej planety na powierzchni planety (czyli w zasadzie w jej chmurach) utworzyła się symetryczna, heksagonalna struktura.


Zdjęcie heksagonalnej struktury z Saturna.

Wygląda to jakby Saturn miał wkręconą od góry wielką śrubę...

Czy aby to na pewno chmury???

Oglądając film zamieszczony w sieci przez NASA (ilustracja poniżej) można zauważyć, że ta sześciokątna struktura obraca się na filmie o ok. 40 stopni co daje 1/9 z 360 stopni. Umieszczono tam też informację, że film w czasie rzeczywistym trwa ponad godzinę co przy okresie obrotu Saturna wokół własnej osi ok 10,5 godziny, pozwala stwierdzić, że ta sześciokątna struktura to nie chmury ale coś co jest poniżej nich i wydaje się dość stabilne, coś co obraca się z tą samą prędkością kątową co planeta, stabilne tym bardziej, że już sonda Voyager tą strukturę sfotografowała, nie mówiąc już o tym, że już starożytni przypisali Saturnowi symbol sześciokąta (gwiazdy Dawida) co w związku z powyższym odkryciem nie wydaje się zwykłym przypadkiem.


Film pokazujący chmury opływające zagadkową
strukturę na biegunie Saturna

Co ciekawsze w ostatnich dniach naukowcy odkryli na północnym biegunie Saturna tajemniczą zorzę polarną, która pojawia sie i znika w regularnych odstępach czasu. Różni się ona znacznie od zwykłych zjawisk tego rodzaju, rejestrowanych na innych planetach.
Tom Stallard z University of Leicester poinformował, że takiej zorzy polarnej, jak ta, naukowcy nie widzieli jeszcze nigdy do tej pory. Nie jest to zwykły pierścień zorzy, jaki można zaobserwować na Jowiszu czy na Ziemi. Obejmuje ona olbrzymi obszar nad biegunem. „Zgodnie z naszymi dotychczasowymi wyobrażeniami na temat tego, w jaki sposób kształtują się zorze polarne na Saturnie, ta okolica powinna być pusta, dlatego więc zaobserwowanie tak jasnej zorzy w tym miejscu jest dla nas wspaniałą niespodzianką” – mówi Stallard.

Zorza nad heksagonalną formacją na biegunie Saturna.

Zorzę polarną na tej planecie, podobną do zjawisk na Jowiszu, po raz pierwszy zauważył właśnie Tom Stallard wraz z kolegami. Niespotykane na Saturnie zjawisko ma jednak niezwykły charakter: świecąca w podczerwieni zorza wypełnia czasem obszar powyżej 82 stopnia szerokości północnej, dochodząc nawet do bieguna. Zorza ta również przez cały czas – w 45-minutowych odstępach – ulega zmianom, a nawet znika.

Osobiście uważam strukturę za twór sztuczny... tylko Kto jest za to odpowiedzialny...?

3 komentarze:

iksylion pisze...

Hello koyaanisqatsi!
Znowu mamy dzięki Tobie super artykulik... Jak widać więcej nie wiemy jak wiemy, a niby nauka próbuje być nieomylna, tylko czemu jest tyle błędów, które następcy z trudem pokonują. Ostatnio czytałem o kolejnym micie, który przekroczyliśmy: "PRĘDKOŚĆ ŚWIATŁA" - czy to nie jest znowu nowy początek dla naszych poglądów na świat? Obawiam się, że to co widzimy, to zaledwie wierzchołek góry lodowej...

iksylion pisze...

Aaaaaaaaaaaaa... nawiązując do Rudolfa Steinera, to tak zwany Stary Saturn, czyli bardzo wczesna forma naszego Słońca i co za tym idzie, również naszego układu słonecznego, był istotą żywą, wykazującą cechy osobowe, która powstała ze świata duchowego, w wyniku działania najbardziej doskonałych istot duchowych, tak zwanych Serafinów. Zwykle, to co nie jest godne świata duchowego bywa wydalane na zewnątrz, czyli do świata materialnego, więc to co dzisiaj widzimy w Saturnie jako planecie, powinno być pozostałością tego życia, które zostało niejako uśmiercone... przez mniej doskonałych, ale równie wysoko rozwiniętych duchowo Cherubinów. ;) TEMAT JEST SUPER PASJONUJĄCY, MOŻE KIEDYŚ COŚ O TYM NAPISZĘ!!!

Anonimowy pisze...

Przecież Richard Hoagland wytłumaczył to 15 lat temu a NASA na siłę próbuje wymyśleć własną teorię na to, bojego teoria zakładała wielowymiarowość jąder planet, które napędzane są energią przenikającą do nich z innych wymiarów. Wytłumaczył tym też fakt, że te niby "gazowe olbrzymy" emanują większą energią w kierunku słońca niż otrzymują energii ze słońca.