środa, 25 czerwca 2008

Czy Apollo 11 spotkał NOL-e na Księżycu?

Podczas przeszukiwania „sieci” odnalazłem ciekawy artykuł, który zamieszczam poniżej.

Czy Apollo 11 spotkał NOL-e* na Księżycu?
Według nieoficjalnie potwierdzonych meldunków, Neil Armstrong i Edwin "Buzz" Aldrin zobaczyli NOL-e tuż po historycznym lądowaniu na Księżycu w kapsule Apollo 11- 21 lipca 1969 roku. Pamiętam, że podczas transmisji telewizyjnej na żywo (oglądałem ją w Chicago) usłyszałem, jak jeden z astronautów mówił o "świetle" w pobliżu krateru lub w jego obrębie. Z Centrum Kontroli Lotów w Houston nadeszło pytanie o dalsze informacje. Potem nic już nie było słychać. W 1979 roku Maurice Chatelain, niegdyś specjalista od łączności w NASA, potwierdził, że Armstrong rzeczywiście meldował o spostrzeżeniu dwóch NOL-i na obrzeżu krateru. Ujawnił wówczas: "Zdarzenie to było powszechnie znane w NASA, ale aż dotąd nikt o nim nie mówił".



Ponoć radzieccy naukowcy jako pierwsi potwierdzili ten fakt. Doktor Władimir Ażaża, fizyk, profesor matematyki na Uniwersytecie Moskiewskim, powiedział. "Według naszych informacji" o spotkaniu zameldowano tuż po wylądowaniu kapsuły. Neil Armstrong przekazał do Centrum Kontroli Lotów wiadomość, że dwa wielkie tajemnicze obiekty obserwowały ich w pobliżu kapsuły tuż po wylądowaniu.

Ale ten meldunek nigdy nie został podany do publicznej wiadomości, ponieważ NASA nałożyła na niego embargo". Według innego radzieckiego uczonego" doktora Aleksandra Kazancewa, Buzz Aldrin nakręcił z wnętrza lądownika kolorowy film przedstawiający oba NOL-e. Filmował je także po wyjściu, wraz z Armstrongiem, na zewnątrz. Doktor Ażaża twierdzi, że NOL-e odleciały kilka minut po tym, jak astronauci stanęli na powierzchni Księżyca.

Maurice Chatelain potwierdził, że transmisja radiowa Apolla 11 została kilkakrotnie przerwana, żeby zataić te informacje przed światem. Rzecznik NASA John McLeaish zaprzeczył jakoby agencja cenzurowała przekaz radiowy z Apolla 11. Przyznał natomiast, że nastąpiło niewielkie opóźnienie w transmisji z powodu przetwarzania głosu przez sprzęt elektroniczny.

Warto przy okazji tego sensacyjnego oświadczenia Chatelaina przypomnieć jego ogromne doświadczenie i zdolności oraz długi staż w przemyśle związanym z lotami kosmicznymi. Po przeniesieniu się z Francji do USA pracował jako inżynier elektronik w firmie Convair specjalizującej się w telekomunikacji, telemetrii i radarach. W 1959 roku przewodził grupie badającej zjawiska elektromagnetyzmu, pracującej nad unowocześnieniem systemów radarowych i telekomunikacyjnych Ryana. Wśród jego jedenastu patentów był automatyczny radarowy system lądowania, uruchamiający rakietowe silniki hamujące na określonej wysokości. Zastosowano go w lotach Rangera i Surveyora na Księżyc. Później, już w North American Aviation, zlecono Chatelainowi zaprojektowanie i stworzenie systemu łączności i przetwarzania danych w programie Apollo.

Chatelain twierdzi, że "wszystkie loty Apolla i Gemini były śledzone, z oddali i z bliska, przez kosmiczne statki pozaziemskie - latające spodki czy też, jeśli wolicie - NOL-e. Za każdym razem astronauci informowali o tym Centrum Kontroli Lotów, które nakazywało wówczas absolutne milczenie". I dalej :

Sądzę, że to właśnie Walter Schirra na pokładzie Mercurego 6 po raz pierwszy użył kryptonimu "Święty Mikołaj" na określenie obecności latających spodków w pobliżu kapsuły. Jednakże opinia publiczna nie przywiązywała wielkiej wagi do jego oświadczenia. Nieco inaczej było, gdy Janmes Lovell na pokładzie kapsuły Apolla 8 wynurzył się spoza Księżyca i powiedział coś, co wszyscy słyszeli : "Poinformowano nas, że Święty Mikołaj naprawdę istnieje!". I chociaż miało to miejsce w Boże Narodzenie l968 roku, wielu ludzi odniosło wrażenie, że słowa te zawierają ukryty sens...

Spytałem doktora Paula Lowmana z Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda, co sądzi o historii Apolla 11. Odparł: „Większość komunikatów załogi Apolla była opóźniona ze względu na odległość między Ziemią a Księżycem. Wciąż nie mogę zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że ukrywamy fakt obecności istot pozaziemskich na Księżycu. Potwierdzenie choćby tylko przez radio istnienia innego życia w kosmosie byłoby największym naukowym odkryciem wszech czasów. Nie ma w tym cienia przesady. Pomysł, że jakaś cywilna agencja, na przykład NASA, działająca na widoku publicznym, mogłaby ukrywać coś takiego, jest absurdalny. Nawet gdyby chciała to zrobić, trzeba by zażądać przysięgi dochowania tajemnicy nie tylko od kilkunastu astronautów którzy lądowali na Księżycu, lecz również od setek inżynierów, techników i sekretarek, bezpośrednio zaangażowanych w misję i łączność”.

Jednakże sama NASA przyznaje, że nie cały przekaz rozmów między astronautami a kontrolą naziemną jest powszechnie dostępny. John McLeaish, szef Publicznej Informacji w Centrum Lotów Załogowych (obecnie Centrum Kosmiczne im. Lyndona B. Johnsona) w Houston, tłumaczył mi w 1970 roku, że choć nie ma dzielonej częstotliwości dla rozmów astronautów z Centrum Kontroli Lotów, to jednak rozmowy w sprawach osobistych, np. "dotyczących kwestii zdrowotnych", są przełączane na specjalny kanał:

Jeśli astronauta prosi o prywatną rozmowę lub gdy przeprowadzenie takiej rozmowy uznane zostaje za konieczne przez władze na Ziemi, transmituje się ją na tej samej częstotliwości fal krótkich, co normalnie, lecz przez inne obwody foniczne na Ziemi; i w przeciwieństwie do innych rozmów powietrze- Ziemia ze statkami kosmicznymi - nie udostępnia ogółowi.

Pogłoski na temat misji Apolla 11 nie cichną. W 1988 roku emerytowany major Colman VonKeviczky, badacz z Nowego Jorku, dowiedział się od współpracownika Neila Armstronga, że po pokonaniu jednej czwartej drogi do Księżyca załoga Apolla widziała i sfotografowała trzy obiekty w bliskiej odległości od pojazdu kosmicznego. lnformator VonKeviczky'ego twierdzi jeszcze coś innego, znacznie bardziej niewiarygodnego: na pokładzie tych obiektów widziano postacie obcych istot, a w chwili, gdy kapsuła Eagle podchodziła do lądowania, trzy (a nie dwa, jak zwykle donoszono) takie obiekty znajdowały się już na powierzchni Księżyca, a obcy z nich wyszli. Armstrong podobno nie zastosował się do poleceń z Houston, żeby nie opuszczał kapsuły, za co został potem usunięty z programu lotów kosmicznych.

Znajomy, który poprzednio służył w wywiadzie brytyjskiej armii, dostarczył mi coś, co może potwierdzić historię Apolla 11. Nie mogę ujawnić nazwiska informatora ani daty i miejsca, gdzie odbyła się poniższa rozmowa, podsłuchana, a następnie potwierdzona przez tego znajomego. Wiem, że w ten sposób narażam się na zarzut fabrykowania materiału bądź też, że sam padłem ofiarą mistyfikacji. Mimo to uważam, że dialog ten należy przytoczyć.

Podczas sympozjum NASA mój znajomy zajmował pokój hotelowy sąsiadujący z pokojem Armstronga. Pewien profesor (nazwisko jest mi znane) odbył szczerą rozmowę z astronautą w tym właśnie pokoju. Oto fragment tej rozmowy:

PROFESOR: Co naprawdę zdarzyło się po wylądowaniu Apolla 11?
ARMSTRONG: To było niewiarygodne [...], rzecz jasna zawsze wiedzieliśmy, że istnieje taka możliwość [...], faktem jest, że nas ostrzegano, żeby nie iść dalej. Wówczas nie było mowy o stacji kosmicznej lub księżycowym mieście.
PROFESOR: Co pan rozumie przez: "ostrzegano, żeby nie iść dalej"? ARMSTRONG: Nie mogę mówić o szczegółach, z wyjątkiem tego, że ich statki znacznie przewyższały nasz pod względem wielkości i technologii rany, ależ one były wielkie [...] I groźne. [...] Nie, co do stacji kosmicznej, nie ma kwestii.
PROFESOR: Ale NASA wysyłała inne statki już po Apollu 11? ARMSTRONG: Naturalnie . NASA była zdecydowana i nie chciała ryzykować paniki ma Ziemi [...] ale tak naprawdę były to tylko skoki w przestrzeń i zaraz z powrotem do domu...

Później, gdy mój znajomy powiedział Armstrongowi, że podsłuchał rozmowę, ten potwierdził, że historia była prawdziwa, ale odmówił podania szczegółów, z wyjątkiem tego, że za utajnieniem kryje się CIA.

A co Armstrong miał do powiedzenia oficjalnie? W odpowiedzi na mój list stwierdza tylko: "Pańskie wiarygodne źródło nie jest wiarygodne. Nie było meldunków o żadnych obiektach znalezionych lub widzianych na Księżycu przez załogę Apollo 11 lub inne załogi, poza zwykłymi, naturalnymi zjawiskami. Wszelkie obserwacje podczas każdego lotu Apolla były przekazywane jawnie".

Uzupełnienie historii Apolla 11 stanowi wstrząsający meldunek hiszpańskiego pilota José Antonia Silvy. Podczas konferencji w Victorii, w Hiszpanii, Silva miał podobno powiedzieć : "W trakcie jednego z lądowań [nie powiedziano, którego] na Księżycu miałem okazję przebywać w stacji naziemnej [NASA] w Fresdenillas i słyszeć, jak jeden z astronautów [...] meldował o przybyciu kilku istot - lub pojazdów - które, według Amerykanów, widziano dzień wcześniej na powierzchni Księżyca".

Dyrektor stacji naziemnej wyprosił Silvę z pomieszczenia kontroli lotów i zakazał mu wspominać prasie o tym, co usłyszał.

autor: Timothy Good
tłumaczenie: Grażyna Gasparska

* NOL – Niezidentyfikowany Obiekt Latający (ang. UFO)

2 komentarze:

fishaa pisze...

Najbardziej zastanawiający jest ogrom mistyfikacji i całej w ogóle operacji ukrywania - JEŻELI nastąpiły :)

iksylion pisze...

A co dopiero powiedzieć na misję Apollo 20? ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=qWrEQigYJ8A&NR=1