środa, 25 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. VII

Rudolf Steiner c.d.:
"Był to obraz odbywającej się we wnętrzu człowieka walki Archanioła Michała ze
Smokiem, jaki w osiemnastym stuleciu nosiło w sobie jeszcze wielu ludzi.
Jednocześnie był to obraz - właśnie w ówczesnych czasach wielu ludziom był on bardzo
bliski - jak człowiek z pomocą tego co "wyższe" pokonuje w sobie to, co "niższe",
jak potrzebuje siły Archanioła Michała dla własnego życia. Widzicie, drodzy
przyjaciele, rozum dostrzega teorię Kanta-Laplace'a, widzi pramgławicę Kanta
Laplace'a, być może spiralną mgławicę; z niej formują się planety, pozwalając w
środku pojawić się Słońcu; na jednej z planet powstaje stopniowo królestwo natury,
powstaje człowiek. A gdy patrzy się w przyszłość, to wszystko ponownie przechodzi w
wielkie cmentarzysko natury. Rozum nie potrafi już inaczej o tym myśleć. A ponieważ
temu rozumowi dajemy coraz większą przewagę w ludzkim poznaniu, dlatego też będzie
to coraz bardziej powszechne. Jednak u tych wszystkich ludzi, o których dzisiaj
mówiłem, działa, jeśli można tak powiedzieć, oko duszy. Rozumem może się człowiek
odizolować od świata, gdyż każdy ma swoją własną głowę, a w niej własne myśli. W
duszy jest to niemożliwe, gdyż nie jest ona związana z głową, lecz z rytmicznym
organizmem człowieka. Powietrza, które mam teraz w sobie, nie miałem jeszcze przed
chwilą, było to jeszcze wspólne powietrze, a kiedy je znowu wypuszczę, ponownie
będzie wspólnym powietrzem. Tylko głowa izoluje człowieka, tylko głowa czyni go
samotnikiem na ziemi. Nawet w odniesieniu do swoich narządów - które stanowią
fizyczną organizację jego duszy - człowiek nie jest odizolowany od świata; tą sferą
należy do całego kosmosu, stanowi tylko część kosmosu. Jednak dusza przestaje
stopniowo "widzieć", a jedynie głowa widzi. Ale głowa rozwija tylko intelekt,
izoluje człowieka. Kiedy człowiek widział jeszcze duszą, nie dostrzegał w kosmosie
abstrakcyjnych myśli, które trzeba interpretować, wyjaśniać, widział tam jeszcze
wspaniałe obrazy, jak właśnie obraz walki Archanioła Michała ze Smokiem. Widział
wtedy, co żyje w jego własnej naturze i istocie, widział coś, co wykształciło się ze
świata, z kosmosu, w sposób, który Wam dzisiaj opisałem. Widział wtedy - jak żywą -
walkę Archanioła Michała we wnętrzu człowieka, która przeszła z zewnętrznej walki w
kosmosie. Widział wtedy antropozofię rozwijającą się z kosmozofii. I zawsze, kiedy
kierujemy się do jakiegoś dawnego poglądu na świat, przechodzimy od abstrakcyjnych
myśli, które są dla nas zimne i suche, od których intelektualizmu przechodzą nas
ciarki, do obrazów, których jednym z najpotężniejszych jest obraz Archanioła Michała
walczącego ze Smokiem, Archanioła, który najpierw strącił Smoka na ziemię, gdzie
następnie Smok - jeśli mogę tak powiedzieć - mógł zdobyć swoją "ludzką twierdzę". A
potem Archanioł Michał stał się pogromcą Smoka w człowieku w opisany wyżej sposób.

W obrazie, który przedstawiałem przed Waszą duszą, Archanioł Michał jest kosmicznie
poza człowiekiem, z tyłu; a w człowieku żyje jego eteryczne odbicie, które prowadzi
właściwą walkę, przez co człowiek może w tej walce stopniowo stać się wolny, gdyż to
nie Archanioł Michał prowadzi walkę, lecz ludzkie oddanie i przywołane przez nie
odbicie Archanioła Michała. W kosmicznym Archaniele pozostaje wciąż żywe jestestwo,
które realizowało pierwotną kosmiczną walkę ze Smokiem i do którego człowiek może
zwrócić swój wzrok. Oczywiście, nie tylko na ziemi były te wydarzenia. Wydarzenia,
które miały miejsce na ziemi, są w gruncie rzeczy niezrozumiałe dla człowieka, jeśli
nie może ich oglądać jako obrazów zdarzeń, które dzieją się w świecie nadzmysłowym,
jeśli nie może widzieć w świecie nadzmysłowym ich przyczyn. Nie tak dawno przed
naszymi czasami miał już miejsce w królestwie nadzmysłowym czyn Archanioła Michała.
Czyn, który chciałbym opisać w sposób, którym dzisiaj gardzi się jako
"antropomorficznym". Ale jak mam Wam to opowiedzieć, jeżeli używam ludzkich słów do
tego, co rozegrało się w świecie nadzmysłowym!

Czasy, kiedy to Archanioł Michał strącił Smoka na ziemię, trzeba opisać jako
odległą, poprzedzającą człowieka epokę. Potem jednak pojawił się na ziemi człowiek.
Pomyślcie teraz o tym, co opisywałem, że ta walka coraz bardziej przechodzi do
wnętrza. Właśnie pod koniec dziewiętnastego wieku Archanioł Michał mógł powiedzieć:
teraz ten obraz zagęścił się w człowieku do tego stopnia, że człowiek będzie mógł go
strzec wewnętrznie, teraz będzie mógł odczuć w swojej duszy pogromcę Smoka,
przynajmniej w obrazie. Trzecia część dziewiętnastego stulecia przedstawia w rozwoju
ludzkości naprawdę coś wyjątkowo ważnego. W dawnych czasach obraz Archanioła Michała
był w człowieku bardzo subtelny; zagęszczał się coraz bardziej, a w trzeciej części
dziewiętnastego stulecia stała się rzecz szczególna. W dawniejszych czasach ten
niewidzialny, ponadzmysłowy Smok był silny, działał w pożądaniach oraz instynktach,
w zachciankach i zwierzęcych pragnieniach człowieka. Dla zwykłej świadomości
pozostawał podzmysłowy, żył w zwierzęcości człowieka. Jednak żył tam, wyżywał się -
czynił człowieka coraz mniej ludzkim, człowiek stawał się pod jego wpływem coraz
bardziej "podludzki"; żył w tym wszystkim, co ludzi ściągało w dół. Archanioł Michał
wciąż ingerował w ludzką naturę, aby człowiek za bardzo nie upadł. Jednak w trzeciej
części dziewiętnastego wieku obraz Archanioła Michała stał się w człowieku na tyle
silny, że zależało to już niejako tylko od dobrej woli człowieka, żeby sięgając
uczuciem wzwyż, świadomie wznieść się ku obrazowi Archanioła Michała, ażeby z jednej
strony - jak w mrocznym przeżyciu uczucia - ukazywał mu się obraz Smoka; a wtedy po
drugiej stronie - w duchowym oglądzie, a jednak już w zwykłej świadomości - mogła
stać przed wzrokiem jego duszy właśnie świetlista postać Archanioła Michała. W ten
sposób mogła pojawiać się przed człowiekiem treść duszy: oto działa we mnie siła
Smoka, która chce mnie ściągnąć w dół; nie widzę jej, jednak czuję ją jako coś, co
chce mnie sprowadzić poniżej człowieczeństwa. Widzę jednak w duchu świetlistego
Anioła, którego kosmicznym zadaniem było zawsze pokonanie Smoka. Koncentruję swoją
duszę na tej świetlistej postaci, pozwalam wpływać jego światłu w moją duszę. A
wtedy dusza, niosąc w sobie siłę Archanioła Michała, staje się tak rozjaśniona i
ogrzana, że człowiek z wolnego wyboru jest w stanie, dzięki związaniu się z
Archaniołem Michałem, pokonać siłę Smoka w swojej niższej naturze.

Gdyby w szerokich kręgach była dobra wola, aby takie wyobrażenie podnieść do pewnej
siły religijności i odcisnąć w każdej duszy, to nie mielibyśmy dzisiaj tak
nieprzekonywujących, bezbarwnych idei, wkraczających jako reformujące myśli itp.,
jakie wszędzie możemy obecnie znaleźć, lecz coś, co ponownie może ogarnąć
wewnętrznie całego człowieka, gdyż coś takiego może się zapisać w żywej duszy
ludzkiej, w każdej żywej duszy, która w okamgnieniu, gdy tylko to rzeczywiście
ożyje, może nawiązać również żywy związek z całym kosmosem. A wtedy każda świetlista
myśl Archanioła Michała stałaby się zapowiedzią ponownego wznoszenia się człowieka
do świata ponadzmysłowego. Ogląd w sensie wiedzy zostałby przeniknięty wewnętrznie
religijnością, mógłby pogłębić się religijnie. Człowiek byłby przez to przygotowany
do świąt rocznych - których zrozumienie jeszcze mu migocze jako pozostałość dawnych
czasów, jednak w niewielkim stopniu - aby każde święto obchodzić z pełną
świadomością, również to, które w kalendarzu jest pod koniec września, na początku
jesieni - święto Archanioła Michała. Będzie to miało pewne znaczenie dopiero wtedy,
gdy będziemy w stanie wywołać w duszy taki żywy ogląd. Jeśli będziemy w stanie
odczuć to w żywy sposób, aby uczynić to instynktownym społecznym impulsem obecnych
czasów, to święto Archanioła Michała - ponieważ impulsy przychodzą tu bezpośrednio z
duchowości - będzie dostrzegane jako ukoronowanie, jako właściwy początek impulsu,
którego potrzebujemy, jeśli pragniemy wydobyć się z dzisiejszego upadku, by do całej
mowy o ideałach dodać to, co nie będzie ideałem wynikającym z ludzkiej głowy lub
piersi, lecz ideałem wypowiedzianym przez kosmos. Kiedy drzewa tracą swoje liście, a
kwiaty dojrzewają i owocują, gdy natura zsyła nam pierwszy mróz i przygotowuje się
do zimowego obumierania, wtedy możemy odczuć - podobnie jak wraz z nadchodzącą
wiosną odczuwamy święto Wielkanocy - nadchodzącą duchowość, z którą człowiek
powinien się połączyć. A wtedy jako mieszkańcy kosmosu będziemy mogli przyjmować w
życie impulsy, które - ponieważ nie są abstrakcyjnymi myślami - nie pozostaną bez
oddziaływania, lecz będą bezpośrednio ukazywać swoje działanie. Treść duszy zacznie
żyć dopiero wtedy, gdy w naszej duszy będziemy mogli rozwinąć impulsy z kosmosu."
KONIEC.

Czy Apollo 11 spotkał NOL-e na Księżycu?

Podczas przeszukiwania „sieci” odnalazłem ciekawy artykuł, który zamieszczam poniżej.

Czy Apollo 11 spotkał NOL-e* na Księżycu?
Według nieoficjalnie potwierdzonych meldunków, Neil Armstrong i Edwin "Buzz" Aldrin zobaczyli NOL-e tuż po historycznym lądowaniu na Księżycu w kapsule Apollo 11- 21 lipca 1969 roku. Pamiętam, że podczas transmisji telewizyjnej na żywo (oglądałem ją w Chicago) usłyszałem, jak jeden z astronautów mówił o "świetle" w pobliżu krateru lub w jego obrębie. Z Centrum Kontroli Lotów w Houston nadeszło pytanie o dalsze informacje. Potem nic już nie było słychać. W 1979 roku Maurice Chatelain, niegdyś specjalista od łączności w NASA, potwierdził, że Armstrong rzeczywiście meldował o spostrzeżeniu dwóch NOL-i na obrzeżu krateru. Ujawnił wówczas: "Zdarzenie to było powszechnie znane w NASA, ale aż dotąd nikt o nim nie mówił".



Ponoć radzieccy naukowcy jako pierwsi potwierdzili ten fakt. Doktor Władimir Ażaża, fizyk, profesor matematyki na Uniwersytecie Moskiewskim, powiedział. "Według naszych informacji" o spotkaniu zameldowano tuż po wylądowaniu kapsuły. Neil Armstrong przekazał do Centrum Kontroli Lotów wiadomość, że dwa wielkie tajemnicze obiekty obserwowały ich w pobliżu kapsuły tuż po wylądowaniu.

Ale ten meldunek nigdy nie został podany do publicznej wiadomości, ponieważ NASA nałożyła na niego embargo". Według innego radzieckiego uczonego" doktora Aleksandra Kazancewa, Buzz Aldrin nakręcił z wnętrza lądownika kolorowy film przedstawiający oba NOL-e. Filmował je także po wyjściu, wraz z Armstrongiem, na zewnątrz. Doktor Ażaża twierdzi, że NOL-e odleciały kilka minut po tym, jak astronauci stanęli na powierzchni Księżyca.

Maurice Chatelain potwierdził, że transmisja radiowa Apolla 11 została kilkakrotnie przerwana, żeby zataić te informacje przed światem. Rzecznik NASA John McLeaish zaprzeczył jakoby agencja cenzurowała przekaz radiowy z Apolla 11. Przyznał natomiast, że nastąpiło niewielkie opóźnienie w transmisji z powodu przetwarzania głosu przez sprzęt elektroniczny.

Warto przy okazji tego sensacyjnego oświadczenia Chatelaina przypomnieć jego ogromne doświadczenie i zdolności oraz długi staż w przemyśle związanym z lotami kosmicznymi. Po przeniesieniu się z Francji do USA pracował jako inżynier elektronik w firmie Convair specjalizującej się w telekomunikacji, telemetrii i radarach. W 1959 roku przewodził grupie badającej zjawiska elektromagnetyzmu, pracującej nad unowocześnieniem systemów radarowych i telekomunikacyjnych Ryana. Wśród jego jedenastu patentów był automatyczny radarowy system lądowania, uruchamiający rakietowe silniki hamujące na określonej wysokości. Zastosowano go w lotach Rangera i Surveyora na Księżyc. Później, już w North American Aviation, zlecono Chatelainowi zaprojektowanie i stworzenie systemu łączności i przetwarzania danych w programie Apollo.

Chatelain twierdzi, że "wszystkie loty Apolla i Gemini były śledzone, z oddali i z bliska, przez kosmiczne statki pozaziemskie - latające spodki czy też, jeśli wolicie - NOL-e. Za każdym razem astronauci informowali o tym Centrum Kontroli Lotów, które nakazywało wówczas absolutne milczenie". I dalej :

Sądzę, że to właśnie Walter Schirra na pokładzie Mercurego 6 po raz pierwszy użył kryptonimu "Święty Mikołaj" na określenie obecności latających spodków w pobliżu kapsuły. Jednakże opinia publiczna nie przywiązywała wielkiej wagi do jego oświadczenia. Nieco inaczej było, gdy Janmes Lovell na pokładzie kapsuły Apolla 8 wynurzył się spoza Księżyca i powiedział coś, co wszyscy słyszeli : "Poinformowano nas, że Święty Mikołaj naprawdę istnieje!". I chociaż miało to miejsce w Boże Narodzenie l968 roku, wielu ludzi odniosło wrażenie, że słowa te zawierają ukryty sens...

Spytałem doktora Paula Lowmana z Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda, co sądzi o historii Apolla 11. Odparł: „Większość komunikatów załogi Apolla była opóźniona ze względu na odległość między Ziemią a Księżycem. Wciąż nie mogę zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że ukrywamy fakt obecności istot pozaziemskich na Księżycu. Potwierdzenie choćby tylko przez radio istnienia innego życia w kosmosie byłoby największym naukowym odkryciem wszech czasów. Nie ma w tym cienia przesady. Pomysł, że jakaś cywilna agencja, na przykład NASA, działająca na widoku publicznym, mogłaby ukrywać coś takiego, jest absurdalny. Nawet gdyby chciała to zrobić, trzeba by zażądać przysięgi dochowania tajemnicy nie tylko od kilkunastu astronautów którzy lądowali na Księżycu, lecz również od setek inżynierów, techników i sekretarek, bezpośrednio zaangażowanych w misję i łączność”.

Jednakże sama NASA przyznaje, że nie cały przekaz rozmów między astronautami a kontrolą naziemną jest powszechnie dostępny. John McLeaish, szef Publicznej Informacji w Centrum Lotów Załogowych (obecnie Centrum Kosmiczne im. Lyndona B. Johnsona) w Houston, tłumaczył mi w 1970 roku, że choć nie ma dzielonej częstotliwości dla rozmów astronautów z Centrum Kontroli Lotów, to jednak rozmowy w sprawach osobistych, np. "dotyczących kwestii zdrowotnych", są przełączane na specjalny kanał:

Jeśli astronauta prosi o prywatną rozmowę lub gdy przeprowadzenie takiej rozmowy uznane zostaje za konieczne przez władze na Ziemi, transmituje się ją na tej samej częstotliwości fal krótkich, co normalnie, lecz przez inne obwody foniczne na Ziemi; i w przeciwieństwie do innych rozmów powietrze- Ziemia ze statkami kosmicznymi - nie udostępnia ogółowi.

Pogłoski na temat misji Apolla 11 nie cichną. W 1988 roku emerytowany major Colman VonKeviczky, badacz z Nowego Jorku, dowiedział się od współpracownika Neila Armstronga, że po pokonaniu jednej czwartej drogi do Księżyca załoga Apolla widziała i sfotografowała trzy obiekty w bliskiej odległości od pojazdu kosmicznego. lnformator VonKeviczky'ego twierdzi jeszcze coś innego, znacznie bardziej niewiarygodnego: na pokładzie tych obiektów widziano postacie obcych istot, a w chwili, gdy kapsuła Eagle podchodziła do lądowania, trzy (a nie dwa, jak zwykle donoszono) takie obiekty znajdowały się już na powierzchni Księżyca, a obcy z nich wyszli. Armstrong podobno nie zastosował się do poleceń z Houston, żeby nie opuszczał kapsuły, za co został potem usunięty z programu lotów kosmicznych.

Znajomy, który poprzednio służył w wywiadzie brytyjskiej armii, dostarczył mi coś, co może potwierdzić historię Apolla 11. Nie mogę ujawnić nazwiska informatora ani daty i miejsca, gdzie odbyła się poniższa rozmowa, podsłuchana, a następnie potwierdzona przez tego znajomego. Wiem, że w ten sposób narażam się na zarzut fabrykowania materiału bądź też, że sam padłem ofiarą mistyfikacji. Mimo to uważam, że dialog ten należy przytoczyć.

Podczas sympozjum NASA mój znajomy zajmował pokój hotelowy sąsiadujący z pokojem Armstronga. Pewien profesor (nazwisko jest mi znane) odbył szczerą rozmowę z astronautą w tym właśnie pokoju. Oto fragment tej rozmowy:

PROFESOR: Co naprawdę zdarzyło się po wylądowaniu Apolla 11?
ARMSTRONG: To było niewiarygodne [...], rzecz jasna zawsze wiedzieliśmy, że istnieje taka możliwość [...], faktem jest, że nas ostrzegano, żeby nie iść dalej. Wówczas nie było mowy o stacji kosmicznej lub księżycowym mieście.
PROFESOR: Co pan rozumie przez: "ostrzegano, żeby nie iść dalej"? ARMSTRONG: Nie mogę mówić o szczegółach, z wyjątkiem tego, że ich statki znacznie przewyższały nasz pod względem wielkości i technologii rany, ależ one były wielkie [...] I groźne. [...] Nie, co do stacji kosmicznej, nie ma kwestii.
PROFESOR: Ale NASA wysyłała inne statki już po Apollu 11? ARMSTRONG: Naturalnie . NASA była zdecydowana i nie chciała ryzykować paniki ma Ziemi [...] ale tak naprawdę były to tylko skoki w przestrzeń i zaraz z powrotem do domu...

Później, gdy mój znajomy powiedział Armstrongowi, że podsłuchał rozmowę, ten potwierdził, że historia była prawdziwa, ale odmówił podania szczegółów, z wyjątkiem tego, że za utajnieniem kryje się CIA.

A co Armstrong miał do powiedzenia oficjalnie? W odpowiedzi na mój list stwierdza tylko: "Pańskie wiarygodne źródło nie jest wiarygodne. Nie było meldunków o żadnych obiektach znalezionych lub widzianych na Księżycu przez załogę Apollo 11 lub inne załogi, poza zwykłymi, naturalnymi zjawiskami. Wszelkie obserwacje podczas każdego lotu Apolla były przekazywane jawnie".

Uzupełnienie historii Apolla 11 stanowi wstrząsający meldunek hiszpańskiego pilota José Antonia Silvy. Podczas konferencji w Victorii, w Hiszpanii, Silva miał podobno powiedzieć : "W trakcie jednego z lądowań [nie powiedziano, którego] na Księżycu miałem okazję przebywać w stacji naziemnej [NASA] w Fresdenillas i słyszeć, jak jeden z astronautów [...] meldował o przybyciu kilku istot - lub pojazdów - które, według Amerykanów, widziano dzień wcześniej na powierzchni Księżyca".

Dyrektor stacji naziemnej wyprosił Silvę z pomieszczenia kontroli lotów i zakazał mu wspominać prasie o tym, co usłyszał.

autor: Timothy Good
tłumaczenie: Grażyna Gasparska

* NOL – Niezidentyfikowany Obiekt Latający (ang. UFO)

Magnokraft

Magnokraft – czyli pojazdy z przyszłości.

Polski akcent w dziedzinie znanej pod pojęciem free energy. Autorem koncepcji jest prof. dr. Jan Pająk polski fizyk, obecnie mieszkający w Nowej Zelandii.
fishaa: dodane zdjęcie, Prof. Jan Pająk ma teraz ponad 60 lat, więc zdjęcie mało aktualne :)

Koncepcja wykorzystania pola magnetycznego i zjawisk elektromagnetycznych do napędu różnych urządzeń jest znana i od dawna realizowana w różnych urządzeniach produkowanych na ziemi. Są to szczególnie silniki elektryczne wirnikowe oraz liniowe. W silnikach tych oddziaływujące ze sobą magnetycznie elementy pobierają ciągle energię elektryczną z zewnątrz, a pola magnetyczne potrzebne do pracy wytwarzane są w obrębie silnika.
Pojawiały się też koncepcje wykorzystania ziemskiego pola magnetycznego ziemi do napędu pojazdów np. latających. Wielu naukowców krytycznie oceniało możliwość realizacji pojazdów wykorzystujących bardzo słabe pole magnetyczne ziemi. Podstawowe argumenty przeciwko możliwości technicznej realizacji takiej idei są następujące: Pole magnetyczne wytwarzane przez taki pojazd latający musi mieć wielkie natężenie (duży strumień magnetyczny) aby mogło oddziaływać z polem ziemskim. Rozmiary takiego pojazdu musiałyby być bardzo duże, aby objął on odpowiednio duży gradient ziemskiego pola magnetycznego, nie mamy urządzeń do technicznej realizacji silnych pól i akumulatorów energii elektrycznej zdolnych zasilać pojazd, a nawet gdyby takie wymyślono ,to powstałby problem oddziaływania pola pojazdu na materiały ferromagnetyczne, które byłyby do niego przyciągane.
Mimo to koncepcję napędu magnetycznego rozpracował teoretycznie prof. Pająk oraz wykazał jak uporać się ze sformułowanymi wyżej przeszkodami i problemami. Wystarczy do tego celu założyć istnienie lub przyszłą możliwość realizacji lekkich i małych urządzeń stanowiących supersilne magnesy o regulowanym polu magnetycznym czyli pędników magnetycznych, aby stworzyć z nich stabilny układ napędu magnetycznego. Jak się okazuje, układ daje się rozwiązać, obliczyć matematycznie, a zrobił to prof. Pająk już ok. 20 lat temu, a wyniki opublikował w swych monografiach. Jak pisze ich autor, wynalezienie magnokraftu przyczyniło się do wynalezienia komory oscylacyjnej, która jest właśnie źródłem silnego pola magnetycznego i zarazem akumulatorem energii o wielkiej pojemności, a złożenie dwóch komór (jedna wewnątrz drugiej) tworzy tzw. kapsułę dwukomorową stanowiącą pojedynczy pędnik magnetyczny. Aby wykonać napęd magnetyczny trzeba utworzyć z pędników odpowiednią konfigurację geometryczną i odpowiednio nimi sterować (będzie musiał to robić komputer). Pędniki należy umieścić w obudowie pojazdu, która w dużej części musi być wykonana z materiału magnetorefleksyjnego, czyli nie przepuszczającego pola magnetycznego.

fishaa: dodane zdjęcie, Przekrój pionowy magnokraftu

Magnokraft posiada dwa rodzaje pędników - główny oraz boczne. Pojedynczy pędnik główny jest zawieszony w centrum wehikułu i jest on tak zorientowany, że odpychany jest od pola magnetycznego otoczenia (pola ziemi ale także może to być pole gwiazdy np. słońca, pole galaktyki). Wytwarza on więc siłę nośną, która dźwiga i utrzymuje magnokraft w przestrzeni oraz porusza nim. Wokół pędnika głównego znajdują się na obwodzie koła o pewnym promienia pędniki boczne w równych odległościach od siebie i w liczbie n. Pędniki boczne są zorientowane magnetycznie przeciwnie do pędnika głównego, a więc przyciągają one się z polem otoczenia. Te siły przyciągające stabilizują pojazd w przestrzeni. Magnokraft ma więc kształt okrągły, wybrzuszony w środku, a więc zbliżony do dysku lub odwróconej miski. Jego efektywna wielkość (w odniesieniu do pola magnetycznego ziemi po którym się ślizga) jest wielokrotnie większa od wymiarów fizycznych, które są rzędu od kilku do kilkudziesięciu metrów zależnie od typu. Liczba n pędników magnokraftu charakteryzuje typ tego statku, zależy ona od współczynnika krotności k gdzie:
n=4*(k-1) oraz k=D/H gdzie D-średnica , H- wysokość pojazdu. Współczynnik k może przyjmować tylko jedną z ośmiu wartości od k=3 do k=10. Wynika to z analizy różnorodnych zależności siłowych i konstrukcyjnych. Mamy więc magnokrafty typu k3 , k4 (mniejsze) do k9 i k10 (największe). Średnica magnokraftu o współczynniku k jest określona zależnością: D=0.5486*2**k [m] gdzie 2**k oznacza dwa do potęgi k

Manewrowanie tym pojazdem polega na sterowaniu wydatkiem magnetycznym oraz orientacją pędnika głównego i p. bocznych, a także parametrami czasowymi pól magnetycznych pędników, które mogą być pulsujące ze składową stałą (częstotliwość pulsowań, faza).

1.Ustawienie wzajemnej odpowiedniej proporcji między polami pędników bocznych i głównego powoduje wzlot, opadanie lub nieruchome zwisanie.
2.Odchylenie pod kątem osi magnetycznej pędników od ich położenia równoległego względem lokalnego przebiegu linii sił pola magnetycznego wywołuje powstanie południkowej siły napędowej powodującej przemieszczanie się w kierunkach z północy na południe i na odwrót (na ziemi).
3. Wytworzenie wiru magnetycznego jaki rotuje wokół magnokraftu, sterowanie jego siłą i kierunkiem wytwarza równoleżnikową siłę napędową działającą ze wschodu na zachód lub na odwrót. Wir magnetyczny zapewnia magnokraftowi jeszcze własność otaczania się zjonizowaną świecącą warstwą np. powietrza (plazmy) osłaniajacą powłokę, i mogącą topić ośrodki stałe i wnikać do nich drążąc w nich tunele (np. pod ziemią lub w skałach) oraz eleminuje huk przy przekraczaniu bariery dźwięku. Lądujący magnokraft wypala na ziemi charakterystyczne ślady o kształcie kół, pierścieni (kręgi zbożowe).

Magnokraft może osiągnąć w atmosferze prędkość 70.000 km/h a w próżni kosmicznej prędkość bliską prędkości światła. Może osiągać duże przyspieszenia, skręcać gwałtownie. Wytrzymałość nadaje mu nie tylko szkielet mechaniczny, ale także szkielet magnetyczny z pola magnetycznego. Może się poruszać pod wodą na każdej głębokości. (istnieją obserwacje sonarem obiektów poruszających się z prędkością 120 węzłów!!! Marynarka Wojenna USA i Francja) Może znosić olbrzymie ciśnienia zewnętrzne i temperatury (w stanie wiru magnetycznego), gdyż osłonięty jest powłoka plazmową nie stykającą się z jego powierzchnią i izolującą od czynników zewnętrznych).
Napęd magnokraftu może działać w trzech trybach:

1.Stan stałego pola magnetycznego - tryb soczewki magnetycznej czyniącą go niewidzialnym (tylko w stanie spoczynku) wskutek zakrzywienia światła przez supersilne pole.
2.Stan pola pulsującego. Magnokraft jest wówczas wyraźnie widoczny i może latać jedynie wzdłuż południków. Jego pole indukuje wówczas prądy wirowe w pobliskich metalach powodując ich wibrowanie, a także może przyciągać lub odpychać ferromagnetyki, ale normalnie możliwe jest ustawienie stosunku amplitudy pulsacji pola do jego składowej stałej tak, że oddziaływania na przedmioty ferromagnetyczne nie będzie.
3.Stan wirującego pola-tryb wiru magnetycznego. Stan wysoce niebezpieczny dla otoczenia, niszczy pobliskie organizmy żywe oraz indukcyjnie niszczy eksplozyjnie pobliskie urządzenia z metali. W tym stanie wokół magnokraftu formuje się tzw. bąbel próżniowy i plazmowy pozwalający na loty w atmosferze bez tarcia. Jak z powyższego opisu widać, magnokraft może latać na ziemi, w przestrzeni kosmicznej, może mieć wiele różnych zastosowań w tym militarne.

W komorach oscylacyjnych jego pędników zgromadzona jest olbrzymia energia starczająca na długie loty lub wykonywanie pracy. Szacunkowo magnokraft typu k3 więzi w swym polu odpowiednik energetyczny dla 1 megatony TNT, natomiast typu k6 już 10 megaton TNT. Eksplozja magnokraftu wywołuje więc efekt podobny jak silne bomby wodorowe, z tym że nie ma skażenia promieniotwórczego. Właściwości magnokraftu są bardzo podobne do tych obserwowanych u UFO i wielce prawdopodobna jest hipoteza, że UFO to już zbudowane przez obce cywilizacje magnokrafty. Tak przynajmniej twierdzi prof. Pająk. Czy jednak wszystkie UFO to magnokrafty? Moim zdaniem można mieć co do tego wątpliwości. Napęd magnetyczny nie uwalnia bowiem załogi pojazdu od sił bezwładności (inercji) podczas gwałtownego przyspieszania lub skrętów. Napęd magnetyczny nie tłumaczy obserwowanych u UFO ogromnych przyspieszeń i skrętów pod kątem prostym, które byłyby dla załogi zabójcze. Wreszcie napęd ten, nie eleminujący inercji, nie daje możliwości szybkich podróży międzygwiezdnych. Aby wyeliminować inercję, napęd pojazdu latającego winien działać moim zdaniem na zasadzie pola napędowego oddziaływującego na każdą cząsteczkę i atom tegoż pojazdu i jego załogi jednocześnie, odpowiednio proporcjonalnie do masy każdej cząstki czy atomu i w tym samym kierunku w danej chwili. Napęd ten musi wytwarzać zatem lokalne pole antygrawitacyjne (soczewka grawitacyjna), powodować silne zniekształcenie (zakrzywienie) przestrzeni.

Istnieją też inne od magnetycznego koncepcje napędów, np. napęd wykorzystujący przeciwbieżne wirowanie dwóch mas, lub efekt "antygrawitacyjny" jaki wytwarzają silne ładunki elektryczne. To już jest jednak temat na osobny artykuł.

Wracając do teorii Prof. Pająka, opisany wyżej magnokraft (zwany magnokraftem pierwszej generacji) może działać jedynie w konwencji magnetycznej. Prof. Pająk twierdzi, że prawdziwe UFO działają też w konwencji napędu teleportacyjnego oraz konwencji wehikułu czasu.Przewiduje, że magnokraft będzie doskonalony i będzie mógł pracować i w tych dwóch bardziej zaawansowanych konwencjach (druga i trzecia generacja). Takie zaawansowane magnokrafty muszą mieć komory oscylacyjne w formie regularnych brył ośmiokątnych lub szesnastokątnych, których technologia będzie znacznie trudniejsza niż sześciennych (jeszcze nie skonstruowaliśmy nawet tych ostatnich).Pole magnetyczne tych pojazdów będzie miało znacznie ściślej określane parametry. W magnokraftach tych będzie wykorzystywany efekt telekinetyczny czy też jeszcze bliżej nie poznane właściwości pola magnetycznego pozwalające na manipulowanie czasem.Szczególnie obiecująco wygląda omawiany przez prof. Pająka efekt telekinetyczny i związany z nim napęd telekinetyczny (teleportacyjny). Ten właśnie napęd pozbawiałby masę inercji i nadawałby jej inne szczególne właściwości pozwalając pojazdom z takim napędem na podróże międzygwiezdne w czasie zerowym lub bardzo krótkim. Oprócz powyżej opisanego magnokraftu dyskoidalnego można z pędników magnetycznych tworzyć inne konfiguracje napędowe np. cztery pędniki w konfiguracji krzyżowej umieszczone w czterech rogach prostokątnej obudowy uczynią z niej latający pojazd. Stosując miniaturowe pędniki magnetyczne można stworzyć indywidualny magnetyczny napęd osobisty umieszczając pędniki w podeszwach butów oraz w specjalnym pasie. Napęd taki pozwalałby unosić się nad ziemią, szybować itp.

Tajemniczości całej sprawie nadają fakty:

- notoryczne usuwanie treści publikowanych przez profesora Pająka w internecie
- kłopoty zawodowe, został usunięty z uczelni mimo popularności jego wykładów z fizyki wśród studentów
- media próbują robić z profesora Pająka nieszkodliwego wariata, w rzeczywistości jest opanowanym i spokojnym naukowcem

Rozwiązania możliwe:

Prof. Pająk sformułował prawidłowo teorię pozwalającą budować magnokrafty...
- stąd niezadowolenie wojska i służb specjalnych chcących mieć monopol na technologię przewagi pola walki.
- Zagrożenie dla monopolu na dostawy energii dla ludzkości, lobby paliwowo – energetyczne.

Prof. Pająk rzeczywiście jest na tropie cywilizacji pozaziemskiej, która wykorzystuje zaawansowane napędy magnetyczne w swych pojazdach...

- stad niezadowolenie władz chcących mieć monopol na kontakty z Obcymi lub władz kolaborujących z obcą cywilizacją pozaziemską (miejmy nadzieję, że tak nie jest!)


Tematy powiązane (ale o tym później napiszę): TR-3B – USA prace nad pojazdem wykorzystującym częściowe znoszenie masy własnej przez generator antygrawitacji.

Tekst oparty częściowo o znaleziony w sieci artykuł autorstwa P. L. Borowieckiego.

fishaa: dodaję link do strony Prof. Pająka - wyczerpujący opis :) oraz bezpośredni link do strony o nim - warte poczytania koleje życia - Nowa Zelandia ..ehhh :)

wtorek, 24 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. VI



Rudolf Steiner c.d.:
"Było to uczucie, które w XVIII stuleciu posiadało jeszcze wielu najbardziej
oświeconych ludzi. Czuli oni w żywy sposób różnicę między zewnętrzną naturą, a tą
naturą, w jaką się ona przemienia, gdy człowiek ją spożywa, oddycha nią, przyjmuje
ją w siebie poprzez zmysły. Odczuwali w sposób prawidłowy różnicę pomiędzy tą
naiwną, zewnętrzną, postrzeganą przez zmysły naturą, a ludzką, wewnętrzną,
tryskającą zmysłowością. Ta różnica była jeszcze czymś wyraźnym, wspaniale żywym dla
wielu ludzi, którzy w XVIII wieku dla siebie samych i dla swoich uczniów
przedstawiali w walce Archanioła Michała ze Smokiem, naturę i człowieka oraz
powiązania człowieka z naturą.


Gdy dostrzegamy to biegunowe przeciwieństwo - tą zewnętrzną naturę w jej
elementarnej niewinności oraz pozbawioną niewinności naturę w człowieku - jakie było
przed wzrokiem ludzkiej duszy jeszcze w XVIII wieku - to musimy pamiętać o Smoku,
którego Archanioł Michał przeniósł w świat natury, gdyż uważał, że nie był on
godzien pozostawania w świecie duchowym. Smok, którego postać przeciwstawia się
naturze, nie przyjął żadnej z form, jaką mają istoty natury na zewnątrz w świecie
minerałów, w świecie roślin, a nawet w świecie zwierząt. Przyjął tak fantastyczną
dziś dla nas pod wieloma względami formę "Smoka", która musi po prostu pozostać w
nadzmysłowości. Nie może on wniknąć w żaden minerał, roślinę i zwierzę, nie może też
wniknąć w żadne fizyczne ciało ludzkie. Może jednak wnikać w to, czym stała się
obecnie w fizycznym ludzkim ciele ta zewnętrzna niewinna natura - w pozbawioną
niewinności formę tryskających życiowych popędów! W osiemnastym wieku jeszcze wielu
ludzi mówiło: gdy Smok, dawny wąż, został strącony w dół z nieba na ziemię,
początkowo nie miał żadnego miejsca; potem jednak urządził sobie bastion w
jestestwie człowieka i tak obwarował się w ludzkiej naturze!
W ten sposób ten potężny obraz Archanioła Michała i Smoka każdej epoce dostarcza
jeszcze trochę ludzkiego poznania. Gdyby chcieć już w XVIII wieku przedstawiać
antropozofię odpowiednio dla ówczesnych czasów, trzeba by mówić właśnie o tym, że
człowiek, przyjmując w siebie zewnętrzną naturę przez pożywienie, oddychanie i
zmysłowe postrzeganie, stwarza przez to miejsce dla Smoka. Smok żyje w ludzkiej
naturze. W duszy ludzi XVIII wieku żyło to jeszcze na tyle dokładnie, iż można by
sobie zupełnie dobrze wyobrazić, że gdyby ludzie osiemnastego stulecia mieli jakąś
jasnowidzącą istotę umieszczoną na innej planecie, aby zapisywała to, co dzieje się
na ziemi, wtedy wszystko, co żyje w świecie mineralnym, roślinnym i zwierzęcym,
krótko mówiąc wszystko, co żyje poza człowiekiem, byłoby opisane jako "wolne od
Smoka". Natomiast Smok wślizgnął się poprzez zwierzęcą zmysłowość człowieka i
dlatego przedstawiałby sobą jestestwo ziemskie. Przez to jednak dla ludzi żyjących w
XVIII wieku sytuacja przedstawiała się inaczej niż w czasach poprzedzających
pojawienie się człowieka. W czasach poprzedzających człowieka walkę Archanioła
Michała ze Smokiem trzeba by przedstawić jako obiektywnie zewnętrzną, natomiast
teraz nie można było znaleźć Smoka nigdzie na zewnątrz. Gdzie zatem był Smok? Gdzie
należało go szukać? Wszędzie tam, gdzie są na ziemi ludzie! Tam był Smok. Gdyby
zatem Archanioł Michał chciał teraz kontynuować swoją misję, którą w zamierzchłych
czasach prowadził w obiektywnej zewnętrznej naturze, kiedy to pokonał Smoka
zewnętrznie jako "światową zwierzynę", musiałby przenieść swoją walkę do wnętrza
ludzkiej natury. Walka Archanioła Michała przenosiła się - już od dawna, od
zamierzchłej starożytności, ale właśnie aż po XVIII wiek - do wnętrza człowieka.
Jednak ci, którzy tak mówili, wiedzieli, że przenieśli do wnętrza człowieka jedynie
wydarzenie, które dawniej było wydarzeniem kosmicznym. I mówili mniej więcej tak:
jeśli patrzy się w zamierzchłe czasy, to trzeba sobie wyobrazić, że wtedy Smok
został strącony przez Archanioła Michała na ziemię; było to zatem zdarzenie, które
rozgrywało się w zewnętrznym świecie. A patrząc na nowsze czasy trzeba pomyśleć o
tym, jak człowiek pojawił się na ziemi, jak przyjmuje w siebie zewnętrzną naturę i
przemienia ją, tak że Smok może znaleźć w niej dla siebie miejsce. I odtąd walkę
Archanioła Michała ze Smokiem trzeba przenieść na ziemię!


Taka zmiana myślenia nie była abstrakcją, o czym często dzisiaj tak chętnie się
mówi. Dzisiaj ludzie lubią się posługiwać uproszczeniami myślowymi. Mówi się: no
tak, dawniej ludzie umiejscawiali na zewnątrz takie wydarzenie jak walka Archanioła
Michała ze Smokiem; z biegiem czasu ludzkość rozwinęła swoje wnętrze i teraz takie
wydarzenie może być dostrzegane tylko we wnętrzu. Prawdę mówiąc, nie trzeba
zaprzeczać tym, którzy pozostają przy takiej abstrakcji; jednak ludzie ci z
pewnością nie dostrzegają biegu historii świata. Działo się bowiem tak, jak to
dzisiaj przedstawiłem; zewnętrzna kosmiczna walka Archanioła Michała ze Smokiem
została przeniesiona do wnętrza ludzkiej istoty, ponieważ Smok tylko w ludzkiej
naturze mógł jeszcze znaleźć swoje miejsce. Właśnie dlatego problem Archanioła
Michała wiąże się z zalążkiem ludzkiej wolności, gdyż człowiek stałby się zwykłym
automatem, gdyby walka w jego wnętrzu kontynuowana była tak samo, jak wcześniej na
zewnątrz. Gdy walka przeniosła się do wnętrza człowieka, zewnętrznie postrzegana
była w sposób abstrakcyjny jako walka wyższej natury człowieka z jego niższą naturą.
Mogła ona jednak przyjąć w ludzkiej świadomości jedynie taką formę, jaką ludzie
wprowadzili poprzez ogląd postaci Archanioła Michała w światach nadzmysłowych. W
gruncie rzeczy w XVIII w. było jeszcze wiele wskazówek dla ludzi i wszystkie one
pokazują, w jaki sposób można dostać się w sferę Archanioła Michała, aby z pomocą
jego siły pokonać w sobie własną zwierzęcą istotę Smoka. Człowiek, który jeszcze w
osiemnastym wieku wejrzałby głębiej w życie duchowe, musiałby przedstawić to na
obrazie mniej więcej w następujący sposób: na pierwszym planie ludzką postać,
poniżej zwierzęcą postać Smoka, wijącego się Smoka, który owija się wokół serca;
następnie, niejako z tyłu, poza człowiekiem - ponieważ człowiek tylną częścią głowy
postrzega to, co wyższe w sensie duchowym - zewnętrzną kosmiczną postać Archanioła
Michała, górującą, pełną blasku, zachowującą swoją kosmiczną istotę, ale odbijającą
tę istotę we wnętrzu wyższej natury człowieka, tak że człowiek przedstawiałby w
swoim własnym ciele odbicie eteryczne kosmicznej postaci Archanioła Michała. A wtedy
stałaby się widoczna w ludzkiej głowie, ale działająca w dół do serca, siła
Archanioła Michała miażdżąca Smoka, tak że jego krew spływa z serca na nogi
człowieka."
cdn.

środa, 18 czerwca 2008

In Search Of Ancient Astronauts

Mili czytelnicy - oto rarytasek :) "W poszukiwaniu starożytnych astronautów". Zapraszam!!

część 1


część 2


część 3


część 4


część 5


część 6


POLECAM!

O filmie (za imdb). Jest to wyedytowana wersja niemieckiego dokumentalnego filmu z 1970 roku "Erinnerungen an die Zukunft" (Chariots of the Gods). Reżyseria Harald Reinl, scenariusz Erich von Däniken data produkcji 1973r.

wtorek, 17 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. V




Rudolf Steiner c.d.:
"I wtedy powstała ziemia, a wraz z nią człowiek, który miał się stać jakby podwójną
postacią. Pewną częścią swojej istoty, związaną z duszą i duchem, powinien tkwić w
górze w tym, co nazywamy niebiańskim, nadzmysłowym światem, a inną częścią swojej
istoty, fizyczno-eteryczną częścią, powinien należeć do tej natury, która powstała
jako natura ziemska, jako nowe ciało niebieskie, na które przeniesiony został ten
zbuntowany duch, przeciwnik. Tam musiał powstać człowiek. Był on jestestwem, które
należy do tego świata zgodnie z pierwotną boską wolą leżącą u podstaw całości.
Człowiek przynależy do ziemi; Smok nie należy do ziemi, lecz został na nią
przeniesiony.
A teraz pomyślcie, co człowiek, w trakcie swojego procesu powstawania wraz z
rozwojem ziemi, zastał na niej. Zastał to, co rozwinęło się z wcześniejszych
królestw natury jako zewnętrzna przyroda, co następnie przyjęło tendencję, która
dzisiaj osiąga swoje apogeum w królestwie mineralnym, roślinnym oraz zwierzęcym, aż
po fizyczną ludzką postać. To właśnie zastał. Innymi słowy to, co zwykliśmy nazywać
naturą istniejącą poza człowiekiem. Czym była ta istniejąca poza człowiekiem natura?
Była i jest jeszcze do dzisiaj kontynuacją tego, co było założone przez najwyższe
moce w ciągłych planach rozwoju świata. Dlatego człowiek, gdy przeżyje to w swojej
duszy, powinien wpatrywać się w zewnętrzną naturę, powinien dostrzegać w minerałach
to wszystko, co związane jest ze światem mineralnym, formy krystaliczne, góry,
chmury i inne formy, a wtedy widzi zewnętrzną naturę w jej niejako powinien
dostrzegać wspaniałe martwej, pozbawionej życia formie. Ale patrzy na nią jak na
coś, co mimo tego, że pozbawione jest życia, wyłonił z siebie wcześniejszy boski
świat; tak jak ludzkie zwłoki - jednak w innym znaczeniu - wyłonione zostają przez
śmierć z żywego człowieka. Widok ludzkich zwłok nie sprawia początkowo żadnego
pozytywnego wrażenia na człowieku, jednak to, co powstało w królestwie mineralnym i
stanowi w pewnym sensie boskie zwłoki, ale na wyższym poziomie, powinno być
postrzegane przez człowieka jako coś, co swoją formą, postacią odzwierciedla
początkową bezpostaciową żywą boskość. A to, co zostało później wytworzone jako
wyższe królestwo natury, będzie postrzegane jako dalsze odzwierciedlenie tego, co
początkowo było bezpostaciową boskością. Człowiek powinien tak patrzeć na całą
naturę i odczuwać, że ta istniejąca poza nim natura jest niejako odzwierciedleniem
boskości w świecie. Ostatecznie jest to również to, co natura powinna dać ludzkiej
duszy. Człowiek powinien być w stanie - w sposób naiwny, bez jakiejkolwiek
spekulacji - przy spojrzeniu na tę czy inną istotowość natury, odczuwać radość,
sympatię, być może wewnętrzny krzyk radości, wewnętrzny entuzjazm wobec formowania,
wobec kiełkowania i kwitnienia w naturze. A wtedy ze względu na to, czego sobie nie
uświadamia do końca przy tym krzyku, w tym entuzjazmie, przy tej przelewającej się
radości z natury, powinno w jego podłożu żyć właściwie odczucie, że w całej swojej
duszy czuje się tak bliski naturze, iż może sobie powiedzieć, nawet gdyby doszło to
do jego świadomości w sposób stłumiony: wyłonili to z siebie bogowie, jako swoje
odbicie w świecie, ci sami bogowie, od których pochodzi moja dusza, od których
przychodzę inną drogą. I właściwie cała wewnętrzna radość z natury, wszystko, co
przychodzi do nas jako uwalniające nas uczucie, gdy przeżywamy w sposób żywy
świeżość natury, wszystko to powinno prowadzić do tego, aby dusza ludzka czuła się
spokrewniona z tym, co na zewnątrz w naturze żyje jako odbicie boskości.





















Ale człowiek rozwija się w ten sposób, że bierze naturę w siebie - przyjmuje ją w
siebie przez odżywianie, przez oddychanie. Bierze ją w siebie również - w sposób
duchowy - przez to, że przyjmuje naturę swoimi zmysłami, że ją postrzega. A zatem
przyjmuje ją w siebie w potrójny sposób: odżywiając się, oddychając powietrzem i
postrzegając zmysłami. Właśnie przez to człowiek jest istotą podwójną. W swojej
istocie duszy i ducha pokrewny jest jestestwom wyższych hierarchii, ale pewną część
swojej istoty musi ukształtować z tego, co istnieje na zewnątrz jako natura. To
przyjmuje w siebie. A kiedy zostaje ona przyjęta jako pożywienie, jako oddychanie, a
także w subtelny, eteryczny sposób w procesie postrzegania, to w człowieku
kontynuowane są procesy, które widzi się na zewnątrz w naturze. Żyje to w człowieku
jako instynkt, jako popęd, jako zwierzęca rozkosz, jako wszystko to, co z głębi
ludzkiej natury wznosi się w człowieku jako zwierzęcość. Rozważmy to w sposób
prawidłowy: oto na zewnątrz mamy pięknie ukształtowane kryształy, mineralną masę,
która spiętrza się w gigantyczne góry, masę mineralną, która rozlewa się po ziemi w
wodzie w najróżnorodniejszy sposób; na wyższym poziomie ukształtowania mamy przed
sobą rosnącą substancję roślinną, mamy najróżnorodniejsze postacie zwierząt, mamy
tam również fizyczną ludzką postać. Wszystko, co żyje tam na zewnątrz, jest
odzwierciedleniem boskości; wszystko to stoi w pięknej naiwnej niewinności przed
ludzką duszą, gdyż odzwierciedla właśnie boskość i w gruncie rzeczy jest niczym
innym, jak czystym jej odzwierciedleniem. Trzeba tylko to odzwierciedlenie
zrozumieć. Człowiek nie może tego pojąć swoim intelektem; może to zrozumieć właśnie
poprzez swoją duszę.
Jeśli rozumie to swoją duszą w sposób prawidłowy - a w dawnych czasach, o których
teraz mówię, rozumiał to swoją duszą - widzi to jako odbicie boskości. A gdy
rozważa, co w zewnętrznej naturze żyje w substancjach różnych soli, co żyje w
roślinach i w zwierzęcych składnikach, które następnie wnikają do jego własnego
ciała, i obserwuje, co wyrasta z niewinnej zieleni roślin i co jeszcze w naiwny
sposób istnieje zmysłowo w ciałach zwierząt... to rozważa, patrząc na swoje wnętrze,
jak unosi się to w nim jako popędy, jako zmysłowe pragnienia, jako zwierzęce
instynkty:
widzi, co czyni w nim natura."



cdn.

niedziela, 15 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. IV

Rudolf Steiner c.d.:
"Istoty te nie posiadały wolności w takim sensie, w jakim dzisiaj mówimy o wolności
człowieka. Ich wola nie mogła być przeżywana tak, aby miały one takie własne
uczucia, jakie obecnie mamy, gdy mówimy, że chcemy czegoś samowolnie. Te jestestwa
nie chciały niczego w sposób samowolny; chciały to, co wpływało w nie jako boska
wola. Miały wolę ustanowioną w pełni przez wolę boską. Te boskie jestestwa, które
nad nimi stały, czy też stoją, a które w powiązaniu z nimi oznaczają boskie
przewodnictwo, "chciały" niejako poprzez niższe duchy Archaniołów i Aniołów; tak
więc te niższe duchy "chciały" wyłącznie w sensie stojącej nad nimi bosko-duchowej
woli.
Świat idei dawnej ludzkości był taki, że ludzie mówili: w dawnych czasach nie
nadszedł jeszcze moment, aby mogły rozwijać się istoty, które powinny posiadać w
swojej świadomości uczucie wolności. W sensie bosko-duchowego porządku świata moment
ten odłożony był na późniejszą epokę. Wtedy jedynie pewna część duchów związanych z
boską wolą miała dojść do własnej wolnej woli. Miała dojść do własnej wolnej woli,
gdy nadejdzie odpowiedni czas w rozwoju świata.
Chcę teraz opisać wyobrażenia, jakie aż po XVIII wiek przeżywały najbardziej
oświecone istoty. Pragnę je opisać w sposób historyczny; gdyż tylko przez
przedstawienie sobie w duszy ich historycznej postaci dojdziemy również do nowego
spojrzenia na to, jak dalece wyobrażenia te - w innej formie - można ponownie
odnowić. Wtedy jednak - tak mówili sobie ci ludzie - spośród istot, których
kosmicznym przeznaczeniem było właściwie pozostawanie w zgodzie z wolą boską,
oddzieliła się pewna ich ilość, która chciała niejako wyodrębnić swoją wolę od woli
boskiej, chciała uniezależnić swoją wolę od woli boskiej. W istotach tych powstała
ponadludzka pycha, która sprawiła, że chciały one zanim nastał odpowiedni czas do
tego, aby wolność dojrzała zdobyć wolność swojej woli.
A najważniejszą, wiodącą postacią spośród tych istot jest jestestwo, które otrzymało
postać "Smoka" - Smoka pokonywanego przez Archanioła Michała; Archanioła
pozostającego w górze w królestwie jestestw, które nadal chciały ukierunkować swoją
wolę zgodnie ze stojącą ponad nimi bosko-duchową wolą. Pozostanie w bosko-duchowej
woli spowodowało u Archanioła Michała powstanie impulsu, aby zrobić porządek z
istotami, które "przedwcześnie" - jeśli wolno mi tak powiedzieć - sięgnęły po
wolność. Bowiem postacie, jakie posiadały hierarchie Archaniołów, Aniołów i Archai,
nie pasowały po prostu do istoty, która miała posiadać we wspomniany sposób wolną
wolę, uniezależnioną od woli boskiej. Odpowiednia do tego postać miała zaistnieć
dopiero później w rozwoju świata - miał nią być człowiek. Ale wszystko to przeniosło
się w czasy, w których ze względu na związki kosmosu ludzka postać nie była jeszcze
możliwa; nie mogło też jeszcze być postaci wyższych zwierząt, a jedynie niektóre
formy niższych zwierząt, które już wcześniej scharakteryzowałem. Tak więc musiała
zaistnieć postać pełna sprzeczności w odniesieniu do kosmosu. I w nią musiał zostać
niejako wlany ten sprzeciwiający się duch. Nie mogła to być postać zwierzęcia, które
mogło zaistnieć dopiero później; nie mogła to być również postać takiego Zwierzęcia,
jakie już istniało w swojej zwykłej, niejako miękkiej materii. Mogła to być jedynie
taka postać zwierzęca, która odbiegała od możliwych w fizycznym świecie form
zwierzęcych ponieważ jednak miała ona przedstawiać pewien kosmiczny sprzeciw, miała
być postacią zwierzęcopodobną. I jedyną postacią spośród tych, jakie można było
wtedy stworzyć, była postać "Smoka". Gdy miała być namalowana albo też w jakiś inny
sposób przedstawiona, to była oczywiście różnie ujmowana, przez jednych tak, a przez
innych inaczej. Była przedstawiana mniej lub bardziej trafnie, w zależności od tego,
jaki wewnętrzny imaginatywny wgląd - w to, co wówczas było możliwe w przypadku
jestestwa, które chciało rozwijać przeciwstawiającą się wolę - miał ten, kto ją
przedstawiał. W każdym bądź razie nie jest taką postacią, jaka była wtedy możliwa w
królestwie zwierząt, z człowiekiem włącznie. Musiała ona pozostać ponadzmysłowa!
Jednakże taka ponadzmysłowa postać nie mogła być w królestwie, w którym są jestestwa
wyższych hierarchii, Archaniołowie, Aniołowie itd. Musiała zostać niejako
przeniesiona pośród te formy, które mogły powstać podczas rozwoju fizycznego. Jest
to "strącenie Smoka z nieba na ziemię".
To, że postać ta przyjęła formę ponadzwierzęcą, ponadzmysłową, która jednak nie może
pozostawać w królestwie nadzmysłowym, jest to czyn Archanioła Michała; gdyż mimo
tego, że jest ona ponadzmysłowa, przeciwstawia się królestwu nadzmysłowemu, w którym
była przed swoim nieposłuszeństwem. Tak więc została przeniesiona w świat, który
jest światem fizycznym, ale jako ponadfizyczna, ponadzmysłowa. Żyje odtąd w
królestwie, w którym są minerały, rośliny oraz zwierzęta; żyje odtąd w tym, co
powstało jako ziemia. Nie żyje jednak tak, aby ludzkie oczy mogły ją dostrzegać, tak
jak możemy dostrzegać zwykłe zwierzęta. Jeżeli wzrok duszy skieruje się w światy,
które były przewidziane niejako w wyższym planie wszechświata, patrzy się wtedy w
swojej imaginacji na jestestwa wyższych hierarchii; gdy fizyczne ludzkie oko kieruje
się na świat fizyczny, widzi po prostu to, co powstało w różnych królestwach natury,
aż po fizyczną, zmysłową postać człowieka. Gdy jednak dusza skieruje się na to, co
jest w fizycznej naturze, wtedy widzi tą pełną sprzeczności postać "przeciwnika",
który jest zwierzęcy, a jednak nie zwierzęcy, który żyje w świecie widzialnym, a sam
jest niewidzialny - widzi postać Smoka! I ludzie w dawnych czasach w powstaniu Smoka
dostrzegali czyn Archanioła Michała, który pozostał w świecie duchowym w postaci
odpowiadającej królestwu duchowemu."

cdn.

Efekt cieplarniany

Bardzo ciekawy temat, więc wrzucam na matryksownię. Generalnie chciałem zacząć trochę inaczej, jednak zrobię to na wspak :) Globalne ocieplenie to narzędzie, którym politycy usiłują zmienić świat, dlatego jest tak potężnie chroniony przed dyskusją i wymianą argumentów.

“Tym, co wpędza nas w kłopoty nie jest to, czego nie wiemy, ale to, że jesteśmy przekonani, że tak nie jest.” — Mark Twain

7 Marca 2007 Departament Innowacji, Uniwersytetów i Umiejętności wydał oświadczenie o wysyłce do ponad 3.500 brytyjskich szkół podstawowych "pakietu klimatycznego". Pakiet ten zawierał:
- film Ala Gora "An Inconvenient Truth" (Niewygodna prawda) - wykład na temat katastrofy ekologicznej naszej planety, obrazu ukazującego dramatyczny wpływ efektu cieplarnianego na klimat naszej Ziemi. Al Gore uważa jednak, że istnieje możliwość ocalenia naszej planety i że możemy zapobiec jeszcze katastrofie.
- dwie animacje nt. zmian klimatu
oraz wytyczne jak wprowadzać ów pakiet.

Parę miesięcy później, zaniepokojony rodzic Stewart Dimmock, ojciec dwójki dzieci w wieku 11 i 14 lat, poddał pakiet klimatyczny ocenie sędziego. "- Zważywszy na poważne nieścisłości i zakłamanie faktów, film jest nic nie wart - tłumaczył. Dodaje także, że jedynie połowa filmu to materiał naukowy; jego 30 procent to polityka, a pozostałe 20 - sentymentalna papka, która ma zmiękczyć i przekonać widza. Dimmock jest zdania, że decyzja rządu przeczy Aktowi Edukacji, który zakazuje politycznej indoktrynacji dzieci."
Sąd przychylił się do zdania Dimmocka, pragnącego aby jego dzieci mogły zdobywać wiedzę rzetelną i wolną od politycznych nacisków i nakazał, aby wyświetlenie filmu było poprzedzone wstępem o tym, że film zawiera argumenty tylko jednej strony, jest politycznie ukierunkowany oraz zawiera 11 poważnych nieścisłości:
  • śniegi na Kilimandżaro topnieją, co jest dowodem globalnego ocieplenia /nie jest to prawdą/
  • próbki lodu wskazują, że wzrost zawartości CO2 (dwutlenek węgla) przyczynia się do wzrostu temperatury od 650.000 lat - nieprawda zawartość dwutlenku węgla "zostaje w tyle" za zmianą temperatury o 800-2000 lat
  • huragan Katrina nie był spowodowany przez jeden czynnik (tu globalne ocieplenie)
  • Jezioro Chad nie wysycha pod wpływem globalnego ocieplenia
  • 4 niedźwiedzie polarne nie utonęły pod wpływem topnienia lodów arktycznych. Utonięcie te było wywołane bardzo gwałtowną burzą.
  • globalne ocieplenie nie zatrzyma Prądu Zatokowego
  • Nie ma dowodów na wpływ globalnego ocieplenia na ginięcie gatunków, szczególnie płowienia rafy koralowej.
  • Film sugeruje topnienie lodów Grenlandii - dowody są na to, że nie będzie topniała przez setki lat.
  • Maleje pokrywa lodów Antarktyki - dowody są na to, że aktualnie wzrasta.
  • Niczym nie potwierdzone jest sugerowanie wzrostu poziomu wód o ponad 7m. Z badań wynika, że poziom ten wzrośnie o 40cm w przeciągu następnych 100 lat.
  • Film stwierdza fakt ewakuacji kilku wysp Oceanu Spokojnego na tereny Nowej Zelandii - nie zostało to potwierdzone.
To jedna strona medalu
Prawda o globalnym ociepleniu...
Film "The Great Global Warming Swindle" (Wielkie oszustwo cieplarniane) - pokazuje temat z nieco innej perspektywy. Obecny stan wiedzy na temat zmian klimatu jest problematyczny, naukowcy oraz media mają zbyt wiele do stracenia, aby w sposób uczciwy dyskutować i badać zmiany klimatu. Film zaprzecza, że zmiany klimatu wywołane są działalnością ludzi i twierdzi, że zgodność naukowców związana jest z finansowym wsparciem badań, uważanych za niezwykle ważne. Krytykowane są też zachodnie ruchy ekologiczne, które propagując energię słoneczną lub wiatrową zamiast paliw kopalnych (węgiel czy ropa naftowa) przyczyniają się do zacofania przemysłowego w Afryce.
Szczególnie polecam część filmu dotyczącą trudnej sytacji małego kenijskiego szpitalika, w którym energia elektryczna dostarcznana jest przez baterię słoneczną, która wystarcza do zasilania lodówki ALBO do oświetlania placówki. Niesamowite ujęcie tematu w kontekście zjazdu delegatów ONZ w tym kraju, debatujących nad zmianami klimatycznymi - vide poznań 2008.
Zabójstwo afrykańskiego marzenia o rozwoju.
James Shikwati kenijski ekonomista twierdzi, że program ekologów, ograniczający możliwość stosowania przez Afrykę surowców kopalnianych i ograniczanie biednych ludzi do alternatywnych źródeł energii, jest najbardziej odrażającą rzeczą, która dzieje się w ogólnym szaleństwie "globalnego ocieplenia". "Komuś bardzo zależy na zabójstwie afrykańskiego marzenia. Afrykańskim marzeniem jest rozwój". James określa odnawialną energię elektryczną, jako "luksusowy eksperyment", który mógłby się udać w bogatych krajach, jednak nigdy się nie powiedzie w Afryce. "Nie widzę tego, że panele słoneczne zasilą nam przemysł ciężki, mówi się nam: Nie dotykajcie swoich zasobów, nie dotykajcie swojej ropy, nie dotykajcie swojego węgla. To jest samobójstwo"

Wykorzystałem:
http://rogerhelmermep.wordpress.com
wikpedia
zasoby filmowe

Rudolf Steiner cz. III

Po moim wstępie w II-óch częściach o Rudolfie Steinerze, oddaję wreszcie głos samemu Rudolfowi Steinerowi:
"Duchowość człowieka była ukryta przed poznaniem przez ostatnie stulecia ze względu na intelektualny rozwój cywilizacji. Nie należy się jednak zniechęcać, lecz wciąż trzeba podkreślać, że człowiek nie powinien tkwić przy czczym, suchym myśleniu i swoich zapatrywaniach. A jednak, jeśli chodzi o poznanie, to opiera się ono wyłącznie na takim rozumowaniu.
Z drugiej strony ciągle podkreśla się, że duchowość ludzka musi zdobyć swoje prawa; jednak nie daje się jej tych praw. Przy każdej okazji odmawia się jej możliwości zdobycia jakiegokolwiek związku z tajemnicami świata; ogranicza się ją do tego, co stanowi wyłącznie osobiste sprawy ludzi, do decydowania jedynie o najbardziej osobistych sprawach ludzkich.

Dzisiaj chcemy mówić o tym, jak duchowość człowieka mogła przemawiać w dawnych czasach rozwoju ludzkości, jak mogła wyczarować przed duszą ludzką wielkie, potężne obrazy, jak mogła oddziaływać w sposób wyjaśniający, gdy chodzi o odnalezienie przez człowieka związku z całym światem, z kosmosem, z chronologicznym porządkiem czasu.
Obrazy te tworzyły się w gruncie rzeczy w czasach, kiedy myślenie sercem mogło jeszcze przemawiać w sposób dający pogląd na świat, na to, co jest najważniejsze w tym poglądzie na świat. Przedstawiały one wielkie związki - ogarniające cały świat - i wstawiały w nie człowieka.

Chciałbym przedstawić dzisiaj przed Waszą duszą jeden z takich wspaniałych, majestatycznych obrazów, które przeznaczone są właśnie po to, aby ponownie zbliżyć się dzisiaj do człowieka w nowy sposób, o którym chcemy jeszcze mówić.
Chciałbym dzisiaj mówić do Was o obrazie, który wszyscy znacie, ale którego znaczenie stopniowo prawie zanikło w ludzkiej świadomości, a częściowo ujęte jest błędnie. Chciałbym mówić o obrazie walki Archanioła Michała ze Smokiem.
Obraz ten oddziaływuje jeszcze znacząco na wielu ludzi. W każdym razie nie działa na ludzką duszę tak jak kiedyś, jak oddziaływał jeszcze w XVIII w.
Obecnie człowiek nie ma żadnego wyobrażenia o tym, jak wiele zmieniło się w tym związku, jak wiele z tego, o czym tak zwany rozumny człowiek mówi jako o obrazach będących tworem fantazji, stanowiło najpoważniejsze elementy dawnych poglądów na świat. A dotyczyło to zwłaszcza obrazu walki Archanioła Michała ze Smokiem. Gdy człowiek zastanawia się, w jaki sposób rozwinął się na Ziemi, dochodzi do tego - w sensie materialistycznego poglądu na świat - że obecna, w pewnym sensie relatywnie doskonalsza postać ludzka prowadzi zawsze do postaci mniej doskonałej, do fizycznych zwierzęcych przodków.

W ten sposób, wychodząc właściwie od dzisiejszego człowieka, który jest w stanie przeżywać swoją istotę wewnętrznie w sferze duszy i ducha, dochodzi się do wielu materialnych stworzeń, od których człowiek miałby pochodzić, a które w sensie bytu materialnego stały właśnie bardzo blisko człowieka.
Zakłada się, że materia rozwija się stopniowo coraz bardziej aż do przeżywania duchowości. Jeszcze w stosunkowo niezbyt odległym czasie zapatrywanie było dokładnie odwrotne. Gdy w XVIII wieku ci ludzie - również wtedy nie było ich zbyt wielu - którzy wówczas nie byli jeszcze przeniknięci przez materialistyczny pogląd na świat, przez materialistyczny sposób myślenia, kierowali spojrzenie duszy na praczasy ludzkości, to nie spoglądali na swoich przodków jako na istoty "mniej ludzkie", lecz patrzyli na istoty bardziej duchowe niż sam człowiek.
Patrzyli na istoty, dla których duchowość była czymś tak swoistym, że nie przyjmowały fizycznego ciała - które zresztą nie istniało w pradawnych czasach - w takim sensie, w jakim dzisiaj czyni to człowiek na ziemi. Spoglądali na istoty, które żyły w wyższy, bardziej duchowy sposób, które - jeżeli mogę się tak wyrazić - miały ciało z o wiele subtelniejszej, bardziej duchowej substancji.
W sferze, o której mówili wtedy ludzie, nie umiejscawiało się jeszcze takich istot jak dzisiejszy człowiek, lecz wyżej stojące istoty, z ciałem co najwyżej eterycznym, a nie fizycznym, istoty, które powinny stanowić ludzkich przodków. Spoglądało się wstecz na czasy, w których nie było jeszcze tak zwanych wyższych zwierząt, a co najwyżej takie, które dzisiaj spotykamy - jako ich potomków - w postaci galaretowatych zwierząt morskich.
Było to niejako królestwo zwierzęce stojące na dawnej ziemi poniżej człowieka; a ponad nim istniało królestwo istot, które, jak powiedziałem, miały co najwyżej ciało eteryczne. Istoty zaliczane dzisiaj do jestestw wyższych hierarchii, które pod pewnym względem stanowiły wtedy przodków człowieka, miałyby dzisiaj inną postać."
cdn.

czwartek, 12 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. II

Zmierzenie się z Rudolfem Steinerem nie jest proste, wymaga od człowieka bardzo szerokiej wiedzy. Współczesna kosmologia odkryła dopiero niedawno, że pewne stałe fizyczne, które zostały potwierdzone doświadczalnie w naszym otoczeniu nie zgadzają się ze stałymi odczytanymi z bardzo odległych galaktyk, oddalonych od nas o kilkanaście miliardów lat świetlnych.
To by wskazywało na to, że tymi stałymi kierują inne prawa, których jeszcze nie znamy.
Gdy oglądałem film o współczesnych osiągnięciach fizyki kwantowej, to wyraźnie zwróciłem uwagę na sformułowanie, że człowiek swoim poznaniem ma olbrzymi wpływ na otaczający go wszechświat, a dzieje się to za pośrednictwem jego ducha, duchowej jaźni i to świadomej jaźni. Według Rudolfa Steinera, tą duchową jaźń rozwijał człowiek i nadal rozwija w epoce Ziemi.
Rozwija ją przez używanie rozumu i dzięki olbrzymiej pracy, którą wkłada w to, aby osiągnąć coś, co nie do końca wypracował wcześniej, gdy postanowił wybrać życie nie złączone z Łaską, czyli z Bogiem. Teraz przez to musi z olbrzymim wysiłkiem wypracowywać to, co wcześniej otrzymałby za darmo, bo Boska obecność uchroniłaby go od bezdroży.
Tak więc okrężną drogą doszedł człowiek do etapu, gdzie jego rozum osiągnął już maksimum rozwoju. Rozum w epoce Jowisza będzie pełnił wyjątkowo ważną rolę. Dlatego ten obecny etap duchowego rozwoju jest tak bardzo ważny! Będzie potrzebny do poznania świata duchowego. Osiągnięcia rozumu, jakie człowiek zdobył, nie przeminą w kataklizmie, człowiek stanie się w epoce Jowisza mniej materialny. Świat materialny, jaki znamy, przestanie istnieć, a najniższą sferą egzystencji człowieka będzie świat eteryczny. Świat eteryczny będzie się składał z sił witalnych, których działanie możemy zaobserwować w roślinach.
Powyżej świata roślinnego będzie świat zwierzęcy zbudowany z sił popędów ciał astralnych. Jeszcze wyżej będzie egzystował świat ludzi złych i ciemnych na skutek materializmu, egoizmu, popędów do zaspokajania zmysłów. Najwyżej w nowym świecie będzie stał drugi gatunek człowieka, bardziej jasny, bardziej uduchowiony i mniej materialny, to właśnie ten gatunek człowieka, będzie decydował o dalszym rozwoju ludzkości.
Podobny kataklizm miał miejsce pod koniec okresu Atlantydzkiego. Wtedy nasz współczesny Księżyc był jeszcze częścią Ziemi (skąd to wiedział?) i powstał jako oddzielne ciało niebieskie, a na koniec epoki Ziemi znowu się połączy, czego ja w swojej wizji sennej nie widziałem wprost, ale mogę się dopiero teraz tego domyślać.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Rudolf Steiner cz. I


















































Wystarczy w googlach poszperać i można poczytać to i owo o Rudolfie Steinerze. Jednym słowem: dziwny człowiek, na pograniczu fantastyki i rzeczywistości. Potrafił zobaczyć więcej, jak większość geniuszów wyprzedzał epokę w której żył. Zetknąłem się z jego postacią przez przypadek. Czytałem jego książkę i musiałem ją odłożyć, bo nic nie rozumiałem i nic mi nie pasowało. Dopiero po pewnych informacjach, innych autorów: Zecharia Sitchin, Robert a Monroe; stał się zrozumialszy.
Może to dziwne, ale to co trudne na pierwszy rzut oka, zawsze mnie interesowało. Może dzięki temu poznałem teologię?
Wszyscy coś słyszeliśmy o Atlantydzie i Atlantach. Platon powoływał się na stare i nie istniejące dzisiaj dzieła, które coś o Atlantydzie wspominały. Niestety nic dzisiaj o nich nie wiemy, ale Rudolf Steiner, jako człowiek z przełomu XIX i XX wieku dużo o Atlantach wyjaśniał. Dziwne, skąd czerpał taką wiedzę? Z własnych badań naukowych?
Nie.
Z komiksa dra kwanta?
Nie.
A więc skąd? Ze swoich podróży.
Jakich podróży? Fizycznych, czyli materialnych? Nie. Eterycznych, czyli pozacielesnych pierwszego stopnia? Nie. Astralnych, czyli pozacielesnych drugiego stopnia? Nie. No to jakich? Duchowych? Tak.
Dzięki temu umiał wchodzić w głąb. Opisywał rzeczy dla nas niebywałe i na dodatek, to co widział nie zostało jeszcze nazwane przez współczesnych... Całą swoją wiedzę wyciągał z własnego człowieczeństwa. Zatapiał się duchowo w kontemplacji i widział pozazmysłowo wnikając zmysłem prawdy w głąb. Ciekawy człowiek, warto się mu przyjrzeć. Jedno jest pewne miał olbrzymią wiedzę duchową. Naszą epokę nazywał epoką Ziemi i przepowiadał jej zakończenie wielkim kataklizmem kosmicznym, który rozpocząć ma następną epokę - epokę Jowisza... Co ciekawe moja wizja we śnie zgadza się z jego opisem. Owszem, to jeszcze nic nie znaczy, ale ja traktuję już Rudolfa Steinera trochę poważniej. Znamy dzisiaj ewolucjonizm, który funkcjonuje jako oficjalna nauka, Rudolf Steiner tego nie odrzucał, ale mówił również o ewolucji duchowej człowieka. W tej ewolucji towarzyszyły człowiekowi inne Istoty. Nam mogą się wydawać Kosmitami, a może nimi
nie są? ;)

sobota, 7 czerwca 2008

Darmowa energia

Darmowa energia otacza nas. Od dawna znane są technologie pozwalające zrewolucjonizować nasz świat. Niestety silne lobby paliwowe blokuje tego typu wynalazki.
Ciekawy samochód

Energy By Motion

Polecam obejrzenie filmu prezentującego odkrycie węgierskich naukowców - generator energii który dostarcza więcej energii elektrycznej niż jej zużywa.
Nie do końca jest to perpetuum mobile bo prawdopodobnie źródłem energii elektrycznej i cieplnej jest jakaś nieznany rodzaj energii który jest "konwertowany" przez wirujący rotor generatora.

Energy By Motion (EBM)

wtorek, 3 czerwca 2008

Kulty cargo


Dzisiaj chciałbym przedstawić szanownym czytelnikom ciekawe zjawisko, mogące dać odpowiedź na wiele frapujących nas dzisiaj kwestii, np. wiary, zwyczajów, obrządków.

Jest to tak zwany kult CARGO ( z ang. cargo - towar)
Ujmując rzecz w skrócie - naśladownictwo, niezrozumiałych przez gatunek/ludność tubylczą zachowań osobników stojących wyżej technicznie, w celu osiągnięcia korzyści, zarówno materialnych jak i "duchowych".

Jednym z przykładów kultu cargo są ruchy szerzące się na wyspach Oceanu Spokojnego, głoszące nadejście nowego porządku: równości wszystkich ludzi, białych i czarnych, oraz powszechnego dobrobytu. Geneza tych zachowań leży w obserwacji wojsk alianckich, zajmujących kolejne wyspy (przygotowania do zajęcia Japonii, podczas II wojny światowej) i budujących tymczasowe bazy wojskowe.
Przychylność ludności tubylczej, często kupowano za towary (cargo) będące częścią zaopatrzenia armii. Prowadziło to do prostych skojarzeń - podpływa łódź transportowa, ląduje samolot transportowy - pojawiają się dobra. Kto może te dobra zsyłać? Przodkowie!

Obserwacje prowadzone przez tubylców dostrzegały dysproporcje pomiędzy ilością dóbr im oferowanych a ilościach towaru, które pozostawały w rękach żołnierzy. Czasami prowadziło to do prób konkurencyjnych kontaktów z przodkami, przez budowanie własnych pasów startowych oraz naśladowanie zachowań i rozwiązań przyjętych przez podpatrywanych żołnierzy. Tubylcy po odejściu wojsk z danej wyspy potrafili zbudować widmowy szpital polowy z postaciami pielęgniarek i lekarzy oraz używali sprzętów takich jak przenośne radiostacje polowe, wykonanych ze słomy oraz niektórzy tatuowali sobie na piersiach "USA", wszystko to aby przodkowie zaczęli przesyłać obiecane dary. Równość - to podpatrzona przez tubylców obecność czarnoskórych żołnierzy w alianckich armiach.




Istnieje hipoteza dotycząca linii z Nazca - pierwsze linie wykonane zostały przez gości nie z tej ziemi (lądowisko) a po ich odejściu Indianie, nakłaniając ich do powrotu rysowali pozostałe figury.

źródło: wikipedia eng-pol, daniken, net